Afera w Titisee-Neustadt! Nikt nie chce komentować tych zdjęć
Kombinezony i sprzęt, których używają skoczkowie startujący w zawodach Pucharu Świata zawsze budzi ogromne emocje, a w skrajnych przypadkach kontrowersje. Odstępstwa od normy potrafią przełożyć się na zdecydowanie lepsze rezultaty, a ten nierzadko przesądzają o zwycięstwach, nagrodach i oczywiście pieniądzach. Przy najważniejszych imprezach sezonu poszczególne obozy są w stanie nasłać na rywali kontrolę, ale teraz to media i kibice zaczęli przyglądać się temu, jakie kombinezony mają poszczególni skoczkowie. Szczególnie ten należący do Halvora Egnera Graneruda budzi wątpliwości.
Jakub Balcerski z portalu "sport.pl" jako jeden z pierwszych zauważył powtarzający się w ostatnich tygodniach schemat. Kiedy Norweg siedzi na belce startowej, widoczny jest swego rodzaju stożek, "dziubek", który powstaje zwoju materiału. Pierwsza myśl w takiej sytuacji każe sądzić, że jest to nadmiar materiału, który w fazie loty i przy wyprostowanej sylwetce może przełożyć się na lepsze rezultaty i dłuższą odległość. Już podczas konkursu duetów w Titisee-Neustadt Norweg fruwał bardzo daleko, zaliczając się do czołówki konkursu.
Bulwersujący w tej sprawie jest fakt, że już od jakiegoś czasu władze FIS zapewniają, że podejmą kroki w tej sprawie. Nic się jednak nie dzieje, a kontrole z użyciem chipów, jak widać, nie wyeliminowały problemów. Zwoje materiału widać szczególnie u Norwegów i Niemców, co nie powinno przesadnie dziwić. Podczas igrzysk w Pekinie Karl Geiger skakał w czymś, co bardziej przypominało plandekę, a nie kombinezon.
Balcerski poprosił o komentarz w tej sprawie kontrolera sprzętu FIS Christiana Kathola, który pojawił się w biurze prasowym. O ile przed kilkoma tygodniami udzielił on jeszcze lakonicznej odpowiedzi, tak w tym wypadku zobowiązał się odnieść do sprawy i słowa nie dotrzymał.
Halvor Egner Granerud się tłumaczy, FIS nabiera wody w usta
- To działa tak, jakbym usiadł w spodniach i pochylił się do tyłu. Masz wtedy dużo materiału, ale w przypadku kombinezonu zmniejsza się też dystans pomiędzy kolanami a twoją klatką piersiową. Cóż, to, jak musimy tworzyć nasze kombinezony, nigdy nie sprawi, że one będą wyglądały dobrze na belce - tłumaczył się pokrętnie Halvor Egner Granerud zrzucając winę na to, jak szyte są ich kombinezony.
Thomas Thurnbichler poproszony o komentarz w tej sprawie uciął, że woli skupiać się na występach i sytuacji swoich kadrowiczów, jednak zdecydowanie bardziej rozmowny był szkoleniowiec Austriaków. Andreas Widhoelzl wprost zaczął się śmiać widząc zdjęcia kombinezonu Graneruda i odesłał dziennikarza właśnie do kontrolera sprzętu FIS.