Już w ten weekend rusza nowy sezon Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Tradycyjnie wszystko rozpocznie się pod koniec października od slalomu giganta w Soelden, na słynnym lodowcu Rettenbach. W sobotę na trasie zaprezentują się alpejki, z Maryną Gąsienicą-Daniel w stawce, a w niedzielę stok przejmą narciarze. Jednak kibice nie będą mogli podziwiać Lucasa Braathena, który w piątek na specjalnej konferencji prasowej oficjalnie ogłosił zakończenie kariery! Norweg był jednym z bohaterów ostatniego sezonu i podjął taką decyzję w wieku zaledwie 23 lat.
Zdobywca Kryształowej Kuli zakończył karierę. Ma 23 lata
- Wczoraj poinformowałem o tym mój zespół. Po podjęciu tej decyzji po raz pierwszy w życiu poczułem się szczęśliwy. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy byli ze mną podczas mojej kariery. Wyznaczyłem sobie trzy cele w karierze. Chciałem być w czymś najlepszy na świecie. Chciałem odwdzięczyć się społeczności, która pozwalała mi robić to, co najbardziej kocham i żyć wymarzonym życiem. Ale chciałem również wyjść poza sport, by stał się przestrzenią, w której jest więcej kolorów i większa akceptacja dla różnic między nami. Tym dla mnie jest sport. Ale moim najważniejszym celem było bycie tak szczęśliwym, jak to tylko możliwe. Kiedy więc zdecydowałem się poświęcić życie tej szalonej jeździe, poprzysiągłem sobie, że będę to robić tak długo, jak będzie mi dawać radość - powiedział Braathen.
Głównym powodem jego decyzji był spór z norweską federacją dotyczący zapisów w kontrakcie. 23-letni narciarz miał zrzec się części praw do swojego wizerunku do końca kariery na rzecz związku, co uważał za ograniczenie wolności. Krajowa Rada Sportu w Norwegii dwa lata rozpatrywała sprawę i w końcu odrzuciła wniosek Braathena o zmianę zapisu w umowie. To sprawiło, że mistrz slalomu postanowił odejść. Braathen wystartował w PŚ 69 razy, a w ostatnim sezonie zdobył małą Kryształową Kulę w slalomie. W klasyfikacji generalnej PŚ zajął 4. miejsce. Norweg wziął też udział w igrzyskach olimpijskich w Pekinie.