Andżelika urodziła się w Niemczech (w Bremie), ale jej rodzice są Polakami. Ponad 5 lat temu tenisistka zadeklarowała, że chce grać dla Polski. "Super Express" szeroko opisywał tę sprawę. Kerber czekała na propozycję władz PZT. Odmawiała występów w reprezentacji Niemiec, cały czas licząc na grę w biało-czerwonych barwach. Władze PZT jednak najpierw o niczym nie wiedziały, a później z niezrozumiałych przyczyn grały na zwłokę.
- Nikt się ze mną nie spotkał ani nie zadzwonił. A łatwo mnie złapać, trenuję w Puszczykowie, gram na kolejnych turniejach, odbieram telefony - żaliła się Angie, która wtedy zajmowała około 50. miejsca w rankingu.
Rozczarowania nie kryła też jej mama Beata. - Trochę to niepoważnie wygląda. Dwa miesiące temu dobra zawodniczka zgłosiła chęć gry dla Polski, a przez ten czas nikt z nią nawet nie porozmawiał, nie spytał o jej oczekiwania - mówiła.
W końcu pod presją "Super Expressu" PZT podjął negocjacje, ale Andżelika poczuła się zlekceważona. Do porozumienia nie doszło, a tenisistka zaczęła grać w reprezentacji Niemiec. Wkrótce zaczęła odnosić wielkie sukcesy - w 2011 roku doszła do półfinału US Open, a w 2012 do półfinału Wimbledonu. Już czwarty sezon zakończyła w pierwszej "10" rankingu. Teraz zostanie wiceliderką.
Dziś Kerber niechętnie wraca do sprawy. - To już jest zamknięty temat - ucina.
Gdy miesiąc temu zapytaliśmy ją, czy czuje się bardziej Polką, czy Niemką, odparła ze śmiechem: - Często to pytanie słyszę i zawsze ciężko mi na nie odpowiedzieć. Do szkoły chodziłam w Niemczech i tam wkroczyłam w świat sportu. Do Polski za to zawsze przyjeżdżałam na wakacje i tu moi dziadkowie mieszkają. Gram dla Niemiec, ale moje serce jest też w Polsce.
Komu będzie kibicować 16 czerwca, gdy Polska zagra z Niemcami na piłkarskim Euro we Francji?
- Oni ciągle ze sobą grają! - zaśmiała się Angie w rozmowie z "SE". - Teraz znów będę się modlić i ściskać kciuki, żeby obie drużyny wyszły z grupy.