Urszula Radwańska dopiero po raz czwarty w karierze przebrnęła pierwszą rundę turnieju wielkoszlemowego (dwa razy na Wimbledonie, raz w US Open). Teraz jednak ma spore szanse, by po raz pierwszy awansować dalej.
- Pierwsza runda jest najgorsza, bo pojawiają się straszne nerwy, które potrafią związać nogi. Zwłaszcza w Australii. Przecież nikt nie leci na drugi koniec świata po to, żeby od razu odpaść - tłumaczy Radwański. - Ula dobrze zaczęła mecz z Riske, ale potem przyszedł mały kryzys. Musiała skorzystać z pomocy medycznej. Na szczęście w porę się pozbierała i wygrała.
Młodsza z sióstr Radwańskich w 2. rundzie miała grać z rozstawioną z szóstką Samanthą Stosur (28 l.). Australijka jednak sensacyjnie przegrała z Soraną Cirsteą (22 l. ). - Przed Ulą otwiera się droga do kolejnych rund. Obie dziewczyny mają sporo szczęścia, bo groźne rywalki Agnieszki też się wykruszyły - cieszy się Robert Radwański. - Były już turnieje wielkoszlemowe, w których Isia i Ula grały w 2. rundzie. Teraz mamy apetyt na dużo więcej.
Nie przegap
Australian Open: codziennie od 1.00, Eurosport i Eurosport 2