Shuai to renomowana tenisistka zawodowego cyklu WTA. W przeszłości plasowała się w drugiej dziesiątce światowego rankingu singlowego i na pierwszym miejscu deblowego. Kiedy świat obiegło jej oskarżenie o gwałt prominentnego polityka partii rządzącej w Chinach, wielu obserwatorów zaczęło wyrażać obawy o to, czy zawodniczce nie grożą poważne konsekwencje w kraju i czy jest w pełni bezpieczna. Tym bardziej że z jej strony nie było żadnego sygnału po rozpętaniu afery. Tymczasem angielskojęzyczna państwowa chińska stacja telewizyjna CGTV poinformowała, że do władz WTA napłynął mail od Peng Shuai, w którym kobieta zaprzecza poprzednim oskarżeniom i zapewnia, że wszystko z nią jest w porządku. Nie wiadomo tylko, czy aby na pewno to tenisistka napisała tę wiadomość…
Nieznany los chińskiej tenisistki po jej bolesnym wyznaniu
Takie obawy wyraził szef WTA Steve Simon, w mediach społecznościowych zrobiło się gorąco, bo wskazywano, że „list” od Shuai jest w istocie screenem z edytora tekstu, na którym widać nawet migający w środku ekranu kursor…
Alexander Zverev BIŁ swoją dziewczynę? Trwa oficjalne śledztwo, szokujące oskarżenia!
„Nie zaginęłam ani nie jestem w niebezpieczeństwie. Odpoczywałam w domu i wszystko jest w porządku” – czytamy m.in. w rzekomym liście od Peng Shuai.
„Oświadczenie wydane dzisiaj przez chińskie media państwowe dotyczące Peng Shuai budzi moje obawy, co do jej bezpieczeństwa i miejsca pobytu” – napisał Simon w oświadczeniu. „Trudno mi uwierzyć, że Peng Shuai rzeczywiście napisała e-maila, który otrzymaliśmy”.
Garbine Muguruza wygrała WTA Finals. Hiszpanka zarobiła FORTUNĘ!
Koleżanki i koledzy Peng z kortów nie pozostają bierni, wielu z nich pod hashtagiem #WhereIsPengShuai („gdzie jest Peng Shuai”) zamieszcza zdjęcia Chinki, nagłaśniając problem. Są wśród nich Naomi Osaka, Novak Djoković, Sara Errani, czy była gwiazda tenisa Chris Evert.