O Mirzy trener i tata Agnieszki - Robert Radwański, mówił: "Takie Bum-bum. Jak jej siedzi uderzenie, jest niebezpieczna". Na szczęście dla Radwańskiej indyjska Bum-bum była tym razem rozregulowana, wiele piłek po potężnych forhendach Mirzy lądowało albo na aucie, albo w siatce.
Strzeliła sobie w kolano
Oba sety tego zwycięskiego dla Isi meczu rozpoczynały się od... straty serwisu (pierwszego przegrała do zera)! Ale potem Radwańska odrabiała straty, przy pomocy... Mirzy, która fatalnie serwowała, zaliczyła aż 9 podwójnych błędów serwisowych (zdarzały się jej nawet po 2 w gemie).
- Tymi podwójnymi błędami serwisowymi strzeliła sobie w kolano - ocenił Robert Radwański. - A Isia, która kiedyś słabo serwowała, poprawiła ten element i teraz stał się on jednym z jej atutów.
Patrz też: French Open. Łukasz Kubot w III rundzie!
Ledwie wiąże buty
Radwańska cieszy się, że udało jej się wygrać kolejny mecz w dwóch setach.
- Bo ból w kręgosłupie ciągle jest, chociaż spodziewałam się jeszcze większego, więc nie narzekam - mówi Isia. - Spędzam u fizykoterapeuty po kilka godzin dziennie, teraz mam opatrunki na plecach tak mocno ściśnięte, że ledwie wiążę buty.
Teraz Wickmayer
Pod tym względem Radwańska przypomina mi mojego przyjaciela i partnera tenisowego, byłego mistrza świata dziennikarzy Andrzeja Karczewskiego. Też lepiej biega niż chodzi i ma problemy z wiązaniem butów. Ale... ciągle wygrywa. Tak jak Radwańska, która w trzeciej rundzie zmierzy się z Belgijką Yaniną Wickmayer.
- Będzie okazja do re- wanżu za przegraną w FedCupie. Wtedy grałyśmy na jakimś plastiku spod prysznica i przegrałam mecz, który powinnam wygrać - mówi Radwańska, która zapowiedziała, że przed meczem z Wickmayer przemaluje paznokcie, choć jeszcze nie wie, na jaki kolor (teraz jest niebieski).