Hubert Hurkacz wygrywa z Mensikiem! Przerwa z powodu deszczu trwała dłużej, niż sama gra
Spotkanie, zwłaszcza w pierwszym secie, obfitowało w break-pointy, ale... nie w przełamania. Początek jednak tego nie zwiastował, ponieważ pierwsze gemy padały łatwo łupem serwujących, a panowie prześcigali się w liczbie asów. Przy stanie 4:4 Hurkacz miał dwie szansy na przełamanie, lecz ich nie wykorzystał. W kolejnym gemie sam musiał bronić aż trzech piłek setowych przy swoim podaniu, co ostatecznie mu się udało i chwilę później panowie rozstrzygali losy seta w tie-breaku. Polak zaczął go źle, bo od przegrania swojego podania i Mensik zaczął od 2:0, lecz tego nie wykorzystał i ostatecznie 7:5 wygrał wrocławianin.
To koniec! Novak Djoković przekazał przykrą wiadomość. Tuż przed Roland Garros
W drugim dużo szybciej panowie zaczęli mieć problemy przy utrzymywaniu swoich podań. Hurkacz już przy stanie 1:0 miał szansę na przełamanie rywala, który jednak obronił break-pointa i po długiej grze na przewagi w końcu wygrał swoje podanie, a po chwili... to Hurkacz musiał bronić się przed przełamaniem przy swoim serwisie, co też mu się udało. Dość niespodziewanie przy stanie 3:3 Hurkacz gładko przegrał swoje podanie do 15 i Mensik do maksimum wykorzystał ten moment zagapienia Polaka, wygrywając do końca wszystkie swoje gemy serwisowe, a całego seta 6:4.
Znany polski trener o kryzysie Igi Świątek. „To wygląda na akty desperacji”
O ile w poprzednich setach przerwy w grze nie były tak długie, to w trzecim rozpadało się na dobre. Panowie zeszli z kortu około godziny 16:30 przy stanie 3:2 dla Hurkacza i 40:15 dla Mensika przy jego podaniu, a wrócili do gry... po godzinie 19:15! Jak wyliczono, gdy Mensik szykował się do serwisu, od ostatniej piłki minęło dokładnie 2 godziny i 49 minut. Trudno powiedzieć, czy przerwa lepiej podziałała na któregoś z nich – Mensik dość łatwo wygrywał swoje podania, z kolei przy serwisach Hurkacza dwukrotnie panowie grali na przewagi. Okazało się jednak, że to nie miało żadnego znaczenia przy tie-breaku! Nie miało znaczenia nawet to, że Czech zaczął go od prowadzenia 3:0! Nie potrafił on jednak tej przewagi utrzymać, a Hurkacz po wpadce przy pierwszej piłce dogrywki już nie oddał rywalowi żadnego punktu przy swoim podaniu. Nawet stratę mini-breaka odrobił przy 4:2 dla rywala, a później przełamał go na 6:5! Wykorzystał już pierwszą piłkę meczową, którą miał przy własnym podaniu i tym samym zameldował się w ćwierćfinale turnieju ATP 1000 w Rzymie.
