Czwartkowy mecz rozpoczął się znakomicie dla Polaka, który imponował swoim serwisem. Do tego już w pierwszym gemie rywala miał break pointy, jednak nie zdołał ich wykorzystać. Później gra się wyrównała i wydawało się, że zmierza do tie-breaka. Jednak w dwunastym gemie "Hubi" wreszcie wykorzystał okazję na przełamanie Ruusuvuoriego i potwierdził dominację w partii otwarcia. Wygrał 7:5 i wyglądało na to, że jest w naprawdę dobrej formie. Niestety, rzeczywistość szybko zweryfikowała tę ocenę. Już w trzecim gemie drugiego seta został przełamany i nie zdołał odrobić tej straty. Fin wszedł na zdecydowanie wyższe obroty i był blisko podwójnego przełamania, ale Hurkacz wyszedł z opałów. To było jednak za mało i Ruusuvuori wyrównał stan meczu po zwycięstwie 6:4.
O losach meczu rozstrzygnął decydujący set, w którym na szczęście to Polak wrócił do swojej gry. Ponownie nie dawał rywalowi żadnych szans przy serwisie, a do tego już w czwartym gemie przełamał jego podanie. Po chwili potwierdził tę przewagę i wyszedł na prowadzenie 4:1. Stało się jasne, że jest na prostej drodze do zwycięstwa. Tak też się stało i Hurkacz po 2 godzinach i 19 minutach awansował do ćwierćfinału. W nim dojdzie do prawdziwego hitu - jego rywalem będzie albo piąty tenisista świata, Stefanos Tsitsipas, albo zwycięzca tegorocznego turnieju ATP 1000 w Cincinnati, wracający do formy po poważnej kontuzji Borna Corić. Odpowiedź na to pytanie już dziś wieczorem! Poniżej nasza relacja z meczu Hurkacz - Ruusuvuori: