Iga Świątek na otwarcie rywalizacji w Indian Wells rozgromiła 6:0, 6:1 Amerykankę Claire Liu. Zajęło jej to nieco ponad godzinę. Rywalka była kompletnie bezradna. Niewiele zabrakło, żeby odjechała na "rowerze", jak w tenisie nazywane są zwycięstwa 6:0, 6:0. Iga Świątek miała piłkę meczową na zwycięstwo do zera, ale rywalka zdołała urwać gema. Kolejną rywalką Polki będzie Kanadyjka Bianca Andreescu, była mistrzyni US Open. Jak Iga Świątek skomentowała pierwszy mecz w Indian Wells? O tym i o innych ważnych sprawach rozmawiał z nią reporter "Super Expressu".
"Super Express": Jaki wpływ na twoją grę miała obecność trenera Tomasza Wiktorowskiego, którego brakowało podczas dwóch poprzednich turniejów, w Katarze i Dubaju?
Iga Świątek: - Szczerze mówiąc, na pewno wygodniej jest razem przepracować z trenerem czas przed turniejem. To jest właściwie czas, kiedy wprowadza się najwięcej zmian i wówczas najwięcej mogę skorzystać z jego doświadczenia. Jednak już w trakcie meczu i tuż przed nim największy wpływ ma taktyka przedmeczowa. Kiedy nie było ze mną trenera, to rozmawiamy przez telefon i w ten sposób odbywają się odprawy przedmeczowe. Na korcie to już wiedziałam co mam zrobić i nie potrzebowałam pomocy z zewnątrz. Cieszę się, że mój zespół jest w komplecie. Gdybym nie była w stanie grać bez trenera, to staralibyśmy się nie doprowadzać do takich sytuacji, kiedy trener zostaje w domu. Jednak umiem grać w tenisa i czasami poradzę sobie bez niego.
- Claire Liu nie była w stanie nawiązać z tobą walki. Czy przy takiej przewadze i po takim wyniku można mieć do siebie jakieś zastrzeżenia?
- Zawsze można zrobić coś lepiej, ale nie myślę w tych kategoriach. Raczej myślę o całym turnieju, o tym co udało mi się zrobić na korcie i o tym co muszę poprawić. Jednak każdy gra inaczej i trzeba być gotowym na inne przeciwniczki.
- Trudniej jest się zmobilizować w pierwszej fazie turnieju?
- Z mobilizacją nigdy nie mam problemów. Jestem gotowa na każdy mecz. Początkowe fazy turnieju też są wymagające i trzeba być dobrze skoncentrowanym.
- Zdecydowałaś się zakończyć współpracę z jednym ze sponsorów, firmą Xiaomi, chińskim producentem telefonów. Skąd taka decyzja?
- Generalnie to jest moja decyzja i mojego sztabu. Rozstajemy się po udanej współpracy i bez żadnych napięć. Współpraca z polskim oddziałem tej firmy była bardzo udana, ale powody mojej decyzji powinny być zrozumiałe. Każdy zna mój stosunek do wojny i chcę być konsekwentna w tym, jakie podejmuję decyzje. Z końcem marca kończymy współpracę.
Z Indian Wells Marcin Cholewiński