Belinda Bencic miesiąc temu wywalczyła w Tokio złoto (w singlu) oraz srebro (w deblu) i od początku starcia z Polką pokazywała, że wciąż jest w niesamowitej formie. Szwajcarska mistrzyni olimpijska zdominowała Igę, ale nasza tenisistka w wielkim stylu odrobiła straty. Potem był kosmiczny tie-break, w którym Świątek zmarnowała kolejne piłki setowe i w końcu przegrała go 12-14. - To z pewnością był ciężki mecz, bo Belinda gra teraz wspaniały tenis. Widać to było w czasie igrzysk i teraz też. Mimo wszystko jestem dość zadowolona ze swojego występu, bo udało mi się odrobić straty w pierwszym secie. Niestety nie dałam rady wykorzystać szans na skończenie seta, które miałam. Było ciężko, bo ona grała po prostu wspaniale. Wiem że wtedy popsułam jeden wolej, ale to nie było dla mnie zaskoczenie. Ciężko jest dobrze zagrać wolej, kiedy grasz tylko jedno takie zagranie w czasie trwającego ponad godzinę seta - uśmiechała się Iga Świątek.
NAJSEKSOWNIEJSZA tenisistka na świecie zachwycona Igą Świątek! ZDJĘCIA
W czasie pomeczowej konferencji prasowej Iga Świątek była już spokojna i pogodna. Ale po przegranym w dramatycznych okolicznościach pierwszym secie Polka była wulkanem emocji. Wściekała się i gestykulowała, krzycząc w kierunku boksu, gdzie siedział jej trener Piotr Sierzputowski. To był kluczowy moment. Zdenerwowana i zła na siebie Iga na początku drugiej partii zgubiła koncentrację, co Belinda Bencic natychmiast wykorzystała. - Jestem nieco zła na siebie, że nie potrafiłam wrócić do gry w drugim secie, wtedy nieco odpłynęłam. W kluczowych momentach ona była bardzo solidna, a ja popełniałam błędy. To było naprawdę frustrujące - dodała Iga Świątek
To był najlepszy występ Świątek w US Open w karierze, a w Nowym Jorku zarobiła milion złotych i punkty, dzięki którym utrzyma wysoką pozycję w rankingu (obecnie nr 8). Ale po tym meczu zmarnowanych szans pozostanie ogromny niedosyt.