Różnica czasu między Nowym Jorkiem a Warszawą to 6 godzin. A między Warszawą a Seulem - 7 godzin. W krótkim czasie Iga Świątek będzie musiała przestawić zegarek o w sumie 13 godz., więc dzień i noc praktycznie zamienią się miejscami. Kiedy jakiś czas temu w czasie konferencji prasowej jeden z reporterów zapytał Świątek, co jest najgorsze w życiu tenisistki, odparła: - Jedna rzecz? Najgorszy jest jet lag.
Jet lag to właśnie problemy ze zmianą strefy czasowej. Po dalekich podróżach samolotem ciężko jest się przyzwyczaić, na co organizm potrzebuje zazwyczaj sporo czasu. - Jak lecimy np. z Australii przez Bliski Wschód, a potem do Stanów, to wszystko jest w porządku. Ale kiedy wracamy z USA do Europy, a potem mamy lecieć do Azji, jest to trudne - analizowała Iga Świątek. - Lecąc z zachodu na wschód, na pewno potrzebuję trochę pomocy, takiej jak melatonina. Pomagają też różne lampy, które włączam w trybie relaksacyjnym i się nimi naświetlam - dodała z uśmiechem Polka.
Iga Świątek po raz pierwszy zagra w Seulu, gdzie w 2013 r. turniej wygrała Agnieszka Radwańska. Z zawodów w Korei wycofały się Jelena Rybakina i Jessica Pegula, która miała tam bronić tytułu. Mocnych rywalek jednak nie zabraknie - zagrają m.in. Emma Navarro czy Karolina Muchova.