"Super Express": - Na turnieju w Rzymie Jerzyk pokazał, że znów jest w gazie. Forma przyszła w dobrym momencie...
Kimi Tiilikainen: - Wcześniej miał słabszy okres, ale wtedy też przegrywał tylko z dobrymi zawodnikami. W Rzymie wreszcie wszystko zagrało, a te zwycięstwa z tenisistami z pierwszej dziesiątki dodały mu pewności siebie.
- Przegrał dopiero z Federerem po zaciętej walce. To sygnał, że może zagrozić już najlepszym?
- Wierzę, że Jurek może pokonać każdego tenisistę na świecie. Z Federerem zagrał dobrze, ale na mnie jeszcze większe wrażenie zrobiło zwycięstwo z Gasquetem. Francuz jest specjalistą od gry na kortach ziemnych, ale Jurek sobie z nim poradził. To świetny prognostyk. Pamiętajmy jednak, że na Wielkim Szlemie o każde zwycięstwo będzie bardzo trudno.
- Rok temu na French Open Janowicz nie przebrnął kwalifikacji. Nie broni praktycznie żadnych punktów, więc może awansować w rankingu...
- To prawda, ale nie przejmujemy się aż tak punktami i rankingiem. Ważne, żeby grał cały czas swój tenis. Jeśli będzie to robił, punkty prędzej czy później do niego przyjdą.
- Paryż to szczęśliwe dla niego miejsce. To tu pół roku temu doszedł do finału turnieju z serii Masters.
- Mam nadzieję, że historia się powtórzy. Tamten tydzień był niesamowity, niech magia Paryża znów zadziała.