Mają ćwiartkę, idą po połówkę!

2009-01-26 5:00

Pierwszy mecz - 2 godziny i 20 minut, drugi - godzina i 43 minuty, trzeci - 54 minuty! Marcin Matkowski (28 l.) i Mariusz Fyrstenberg (29 l.) rozkręcają się. - Chcemy zdjąć nogę z gazu dopiero po wygranym finale - deklaruje "Matka".

Wczoraj polscy debliści w walce o ćwierćfinał Australian Open wręcz zmietli z kortu solidną rumuńską parę Andrei Pavel - Horia Tecau. Wygrali 6:2, 6:2.

- To był wspaniały mecz, wszystko nam wychodziło - opowiada Matkowski. - Ale trudno się dziwić, skoro mieliśmy taki fantastyczny doping.

Na mecze Polaków w Melbourne przychodzi duża grupa Polonii australijskiej. - Przed jednym ze spotkań odśpiewali nawet Mazurka Dąbrowskiego - wspomina "Frytka". - Są wspaniali i dodają nam skrzydeł.

Dziś Marcin i Mariusz mają dzień wolny i czekają na kolejnych rywali. W walce o półfinał Polacy zmierzą się albo z parą australijską (Carsten Ball, Chris Guccione), albo... polsko-austriacką (Łukasz Kubot, Oliver Marach).

- Wolelibyśmy grać z Łukaszem i Marachem - nie ukrywa Marcin. - Po pierwsze nie mielibyśmy przeciwko sobie australijskich kibiców, a po drugie o wiele więcej wiemy o nich niż o tych Australijczykach. No, a przede wszystkim wtedy by była gwarancja, że co najmniej jeden Polak na pewno będzie w półfinale. Chociaż wolałbym, żeby to było dwóch Polaków!

Ćwierćfinał Australian Open to najlepszy wynik "Matki" i "Frytki" w turniejach wielkoszlemowych poza Australian Open 2006, gdzie dotarli do półfinału. Ale wcale nie są zadowoleni.

- Osiągnęliśmy dopiero nasz cel minimum, teraz zaczyna się poważne granie - mówią wprost nasi "eksportowi" debliści, którzy w Melbourne zarobili już po 62 tysiące złotych.

Najnowsze