Wielu fanów tenisa zacierało ręce w nadziei na kolejny pojedynek Igi Świątek z Aryną Sabalenką. Tym razem miało do niego dojść na wielkoszlemowym Wimbledonie. Nadzieje zostały jednak szybko rozbite w pył. Reprezentantka Białorusi musiała wycofać się z zawodów w Wielkiej Brytanii, a powodem tego był uraz ramienia. "Ze złamanym sercem muszę was wszystkich poinformować, że nie jestem w stanie zagrać w tegorocznej edycji The Championships. Próbowałam wszystkiego, żeby się przygotować, ale niestety moje ramię nie współpracowało" - mogliśmy przeczytać jakiś czas temu na profilu Sabalenki na Instagramie.
Można było zadawać sobie pytanie, jak poważny jest to uraz i ile potrwa przerwa Sabalenki. Głos w sprawie zabrał Robert Spławski, specjalista w ortopedii i traumatologii narządu ruchu, który porozmawiał z portalem WP SportoweFakty. - Z doniesień prasowych można przeczytać, że jest to raczej uraz przeciążeniowy tego mięśnia. On wykonuje pracę bardzo przydatną podczas serwowania czy smeczu. Najczęściej w taki uraz występuje u bejsbolistów - wyjaśnia Spławski.
Co jednak najgorsze, przerwa Sabalenki może potrwać nawet kilka miesięcy, a zbliża się przecież US Open. - W tym czasie cały czas osoba poddaje się leczeniu. To są pewnego rodzaju ćwiczenia, terapie manualne oraz zabiegi fizykalne. Białorusinka nie będzie odpoczywać w tym okresie, ale też nie powinna zagrać w żadnym turnieju przez ten czas - tłumaczy specjalista.