Nie było wątpliwości, od przełamania na 4:2 w I secie Szwajcar rządził na korcie. Speszony Murray był "rozstawiany po kątach" precyzyjnymi piłkami, miał kłopoty z odbiorem serwisów Federera, który także dominował przy siatce.
Roger wielką klasą błysnął takze w końcówce drugiego seta, gdy przy stanie 6:5 trzykrotnie zaatakował przy siatce i trzykrotnie zdobył punkty. Co tak przygnębiło młodego Szkota (21 l.), że w trzeciej partii oprzytomniał dopiero, gdy Federer prowadził 5:0. Szwajcar dość bezwzględnie "katował" rywala w tym meczu, ale chodziło mu także o rewanż za porażkę, którą poniósl z nim w marcu w Dubaju, gdy przeżywal wielkie załamanie formy.
To 13. wielkoszlemowe zwycięstwo Rogera, który jest pierwszym tenisistą notującym dwa pięciokrotne triumfy w turniejach najwyższej rangi, w Wimbledonie i Nowym Jorku. Federer wrócił do swojej "normalnej" dyspozycji, co oznacza, ze znów wygrane z nim będą ewenementem.