Na początek wracający do reprezentacji Polski po długiej przerwie Hubert Hurkacz pokonał 6:0, 7:5 Kaipo Marshalla. - Początek układał się dla mnie komfortowo, ale w końcówce on zaczął grać troszkę lepiej. Ja też popełniłem kilka prostych błędów, ale wszystko się potoczyło szczęśliwie. Nigdy nie lekceważę rywali, do każdego spotkania przygotowuję się tak samo., więc dzisiaj to też robiłem. Na pewno nie grałem od dawna z rywalem grającym na tym poziomie. To czasem nie jest łatwe, bo ciężko jest złapać właściwy rytm, bo wszystko jest trochę inne – powiedział Hurkacz.
W drugim piątkowym meczu singlowym Olaf Pieczkowski pokonał 1:6, 7:6 (7-5), 6:3 Dariana Kinga. - Myślę, że w porównaniu z ubiegłorocznym występem nic się nie zmieniło. Wyszedłem na ort tak samo spięty, tak samo zestresowany. Jedyne może co się zmieniło, to poprawiłem mentalność, bo w ważnych momentach nie myślałem jak źle zagrałem, ani o tym, że łatwo oddałem pierwszego seta do jednego. Pomimo tego nie myślałem o negatywnych sytuacjach, tylko samych pozytywnych. Jeszcze podczas meczu z Indonezją za dużo myślałem co źle zrobiłem i że mnie ktoś za to skrytykuje. Dzisiaj po prostu skupiałem się na swojej grze - powiedział Pieczkowski.
Zwycięstwo Polski z Barbadosem przypieczętował w sobotę debel. Karol Drzewiecki i Jan Zieliński pokonali parę Darian King/Haydn Lewis 6:4, 6:4 i zapewnili reprezentacji awans do baraży o Grupę Światową I.