Isia prezentuje się od początku sezonu znakomicie. To nie tylko wysoka forma, ale też lepsza jakość. Agnieszka potrafi coraz więcej, jest lepsza i w tym roku może wspiąć się na sam szczyt. Kolejne wygrane cieszą i... trochę martwią. Po turniejach w Auckland i Sydney córka będzie miała w nogach 9 meczów.
Mam nadzieję, że finał z Cibulkową nie będzie długi i wyczerpujący, a Agnieszka zdąży potem w ciągu tych paru dni odpocząć przed Australian Open.