Iga Świątek do tej pory idzie jak burza przez Rolanda Garrosa. W pierwszych dwóch meczach Polka oddała tylko po dwa gemy rywalkom, później nie zdążyła rozegrać nawet całego seta – Łesia Curenko musiała kreczować i Świątek bez większego wysiłku weszła do ćwierćfinału. Tam twardsze warunki postawiła Coco Gauff, ale i ona nawet nie zbliżyła się do wygrania choćby seta i uległa liderce rankingu 4:6, 2:6. W półfinale jednak Świątek czeka nie mniejsze wyzwanie – Beatriz Haddad Maia nie bez przyczyny znalazła się tak daleko i już pokazała, że potrafi odwracać losy rywalizacji i spędzić na korcie długie godziny. Warto przypomnieć, że w przeszłości Brazylijka miała pewne problemy z czystym podejściem do sportu.
Beatriz Haddad Maia niedawno wróciła do gry po aferze dopingowej
Do tej pory Beatriz Haddad Maia nie radziła sobie na imprezach wielkoszlemowych zbyt dobrze – przed tegorocznym Rolandem Garrosem 27-latka nie zaszła dalej, niż do drugiej rundy. Teraz walczy o finał w paryskim turnieju i pokazała, że potrafi wychodzić z naprawdę trudnych sytuacji. Z Sorribes Tormo przegrywała już 6:7, 0:3 i 15:40 przy serwisie rywalki, a i tak wygrała. Później zaczynała od przegranego pierwszego seta także z Aleksandrową oraz Jabeur, ale i one ostatecznie uległy Brazylijce.
Rodacy Haddad Mai stawiają ją za wzór, ale na jej wizerunku znajduje się spora rysa. Nieco ponad 3 lata temu Brazylijka wracała do tenisa po 10-miesięcznej dyskwalifikacji. Władze tenisa ukarały ją za obecność nielegalnych substancji – enobosarmu i ligandrolu – we krwi. Kara nie była z tych najdłuższych, bo uznano jej tłumaczenie o zanieczyszczonych suplementach, ale wciąż musiała odcierpieć niemal rok zawieszenia.