Stefanos Tsitsipas jest pół Grekiem, pół Rosjaninem. Pochodzi ze sportowej rodziny. Jego matka była radziecką tenisistką, a dziadek piłkarzem (razem z reprezentacją ZSRR wygrał złoty medal igrzysk Melbourne 1956). Ojciec Stefanosa jest jego trenerem, a w 2016 roku... uratował mu życie. - Grałem wtedy w małym turnieju na Krecie i po treningu razem z przyjaciółmi poszliśmy wykąpać się w morzu. Był sztorm i ogromne fale, ale chcieliśmy się tylko odświeżyć - opowiada Tsitsipas. - Pamiętam, że wskoczyłem do wody i uderzyłem w jakąś skałę, a po chwili zobaczyłem, że jestem już 30-40 metrów od brzegu. Fale były coraz większe, wiał silny wiatr. Próbowałem płynąć do brzegu, ale nie byłem w stanie i wpadłem w panikę, nie mogłem złapać oddechu. Pamiętam moment, w którym się poddałem. Czas jakby się zatrzymał, poczułem, że umieram - wspomina ze łzami w oczach grecki tenisista.
W ostatniej chwili półprzytomnego Stefanosa wyciągnął z morza jego ojciec Apostolos. - Ryzykując własnym życiem, uratował moje. Jest bohaterem. Pamiętam dokładnie moment, kiedy dotarliśmy do rafy koralowej i mogłem wreszcie złapać oddech. To była najlepsza chwila w moim życiu - podkreśla Tsitsipas. - Dramat, który przeżyłem, bardzo mnie zmienił. Patrzę na życie z zupełnie innej perspektywy. Powtarzam sobie: "Nie może się bać, bo strach to najgorsza rzecz". Jestem nieustraszony i czuję, że mogę dokonać wszystkiego, czego tylko zapragnę - dodaje Tsitsipas, nr 6 ATP. Grek swoją niesamowitą historie opowiedział na nagranym wideo. Poniżej film.