Kiedy Ula szykowała się do zaserwowania pierwszej w meczu z Oudin piłki, prezentujący zawodniczki arbiter główny powiedział do mikrofonu: - Podaje Agnieszka Radwańska.
Pytają o siostrę
- Zdążyłam się już do tych pomyłek przyzwyczaić - przyjęła wszystko ze śmiechem młodsza o rok siostra wiceliderki rankingu WTA. - Ludzie ciągle nas mylą, porównują ze sobą, a kiedy tylko mówią o mnie, wiadomo, że za chwilę zaczną gadać o Agnieszce i pytać mnie o nią.
W 1/4 finału Ula miała zmierzyć się wczoraj wieczorem z Dominiką Cibulkovą (mecz zakończył się po zamknięciu wydania gazety). Faworytką była zajmująca 14. miejsce w rankingu Słowaczka. Ulka to nr 48.
Razem w deblu
Rok temu turniej w Carlsbadzie wygrała jej starsza siostra, która teraz trenuje w Krakowie, przygotowując się do igrzysk.
- Cały czas jesteśmy w kontakcie - zdradziła amerykańskim dziennikarzom Ula, a zapytana, o czym rozmawia z Isią, odparła: - O wszystkim. O zakupach, chłopakach... Teraz powiedziała mi na przykład, na co warto zapolować w tutejszych sklepach, ale na razie nie miałam czasu na zakupy. Może po turnieju - dodała z uśmiechem Polka, która przyznała, że bycie siostrą wiceliderki rankingu ma swoje plusy i minusy.
- Czasami jest ciężko, bo ludzie ciągle pytają, kiedy będę tak dobra jak Aga. Czuję przez to dodatkową presję, ale też motywację, żeby jej dorównać. Razem trenujemy, podróżujemy i wspieramy się - podsumowuje Ula, która na igrzyskach zagra nie tylko w turnieju indywidualnym, lecz także w deblu, w parze z siostrą. - Ten nasz wspólny występ to dla mnie wspaniała sprawa - przyznaje.