Kubot może się cieszyć, bo wygrał na Roland Garros aż 5 meczów (w tym, po fantastycznej walce, z rozstawionym z numerem 11 Hiszpanem Almagro) i wraca do pierwszej setki światowego tenisa. A mogło być jeszcze lepiej, bo zwycięstwo nad Fallą było blisko.
- Szczególnie szkoda przegranego trzeciego, w którym zwycięstwo było w zasięgu ręki - mówił Kubot. - Walczyliśmy już wtedy końcówką sił. Niestety, on był górą. Zachowywał się bardzo mądrze. Wygrał zasłużenie, bo grał swoją grę, a nie pozwolił mi grać mojej gry.
W przyszłość Łukasz patrzy optymistycznie. - Zyskałem pewność siebie i motywację do pracy - mówi.