Hubert Hurkacz bez straty seta przebrnął wszystkie trzy rundy kwalifikacji, a potem uśmiechnęło się do niego szczęście. Polski tenisista w głównej drabince trafił na zajmującego 141. miejsce w rankingu Stefano Travaglię. 26-letni Włoch tak jak wrocławianin przebił się do nowojorskiego turnieju w kwalikacjach i to potężnie sewujący Hurkacz był faworytem tego starcia.
Z tej roli wywiązał się znakomicie. W pierwszym secie doskonale serwował i dwa razy przełamał podanie rywala. W drugiej partii dopadł go kryzys i zrobiło się 1-1. Kluczowa była dramatyczna końcówka trzeciego seta. Najpierw Hurkacz zmarnował dwie piłki setowe, a chwilę później - już w tie-breaku - to Travaglia miał dwie okazje na skończenie partii. Nie wykorzystał ich co srodze się na nim zemściło. To Polak mógł się cieszyć z prowadzenia. Wygrał tie-breaka 8-6.
Chwilę później podłamany Włoch zaczął potwornie cierpieć. Łapały go bolesne skurcze mięśni, padał na kort, krzyczał z bólu. Nie był w stanie biegać, ale uparcie próbował walczyć przez jeszcze trzy gemy. Wyglądało to dramatycznie. Wreszcie przy prowadzeniu 3:0 Hurkacza w czwartym secie Travaglia dał za wygraną. Poddał mecz i Polak mógł cieszyć się z awansu.
Hurkacz po raz drugi w karierze zagra w II rundzie turnieju wielkoszlemowego. Wcześniej udało mu się to w tegorocznym paryskim French Open. Przegrał wtedy w czterech setach ze słynnym Chorwatem Marinem Ciliciem (nr 7), z którym... zagra teraz w II rundzie US Open.
Hurkacz za awans do II rundy zarobił już aż 93 tys. dolarów czyli ok. 343 tys. złotych. Praktycznie jest też pewny pierwszego w karierze awansu do Top-100 rankingu ATP (obecnie nr 109). W II rundzie powalczy w czwartek.