Jerzy Janowicz

i

Autor: AFP/EAST NEWS Jerzy Janowicz podczas meczu półfinałowego turnieju w Winston-Salem.

US Open: Jerzy Janowicz po zwycięstwie z Lajoviciem: Byłem strasznie napompowany

2014-08-28 10:37

- Trochę powydzierałem się na korcie, bo denerwowały mnie strasznie te niewykorzystane szanse. Ale taki już jestem. Ani na chwilę nie zwątpiłem w siebie, walczyłem cały czas o każdą piłkę i w końcu go złamałem - mówił Jerzy Janowicz po wygranym 6:3, 7:5, 5:7, 7:5 meczu z Serbem Dusanem Lajoviciem w I rundzie US Open.

"Super Express": - Znałeś wynik Agnieszki Radwańskiej, wychodząc na kort?

Jerzy Janowicz: - Znałem.

- I jak na ciebie wpłynęła jej porażka?

- Nijak (uśmiech).

- Nie myślałeś o tym?

- Absolutnie nie. Koncentrowałem się na moim meczu.

US Open: Agnieszka Radwańska: Nie wiem czemu ciągle mi się to tutaj przytrafia

- Agnieszkę prześladują tutaj porażki. Z tobą było podobnie, prześladował cię w Nowym Jorku pech - 2 lata temu przegrałeś w I rundzie, rok temu to samo, poważna kontuzja pleców i błyskawiczna przegrana...

- Tak, ale starałem się nie nakładać na siebie żadnej presji z tym związanej. Tak jak powiedziałeś, tamte porażki były strasznie pechowe, bo przegrywałem z kontuzjami i nic nie mogłem zrobić. Rok temu miałem bardzo poważny uraz kręgosłupa, więc powtarzałem sobie teraz, że gorzej już być nie może, że może być tylko lepiej. Tym bardziej, że doleciałem do Nowego Jorku szczęśliwie (śmiech). Na kort wyszedłem zmotywowany, bez żadnego stresu, z nastawieniem, że nie mam nic do stracenia.

- Na mecz z Dusanem Lajoviciem wyszedłeś naładowany niesamowitą energią.

- Znam Lajovicia całkiem dobrze, bo jest dokładnie w moim wieku. Już nie mogłem się doczekać tego meczu, bo w lipcu grałem z nim w Bastad, ale musiałem skreczować (przy stanie 3:6, 1:1 - red.) z powodu kontuzji stopy. Dlatego teraz byłem naprawdę napompowany, strasznie chciałem mu się zrewanżować. W meczu z Serbem parę razy puściły mi nerwy. Denerwowałem się po tych kolejnych niewykorzystanych szansach na przełamanie (aż 9 - red.), więc trochę powydzierałem się na korcie. Ale taki już jestem. Ani na chwilę nie zwątpiłem w siebie, walczyłem cały czas o każdą piłkę i w końcu go złamałem. Myślę, że poziom tego meczu był bardzo wysoki. Obaj dobrze poruszaliśmy się na korcie, było dużo ładnych wymian i uderzeń.

- W II rundzie spotkasz się z Kevinem Andersonem z RPA (nr 20), z którym grałeś raz i przegrałeś...

- Tak, ale nie ma to znaczenia. Czuję się naprawdę dobrze, ostatnio grało mi się fajnie. Zobaczymy jak będzie. Mam teraz dwa dni na odpoczynek. Będę gotowy.

- I znów będziesz mógł liczyć na żywiołowy doping polskich kibiców.

- Tak. Teraz było naprawdę miło, było dużo Polaków krzyczących moje imię. Ale w Nowym Jorku jest tak zawsze, rok temu też kibicowało mi dużo rodaków. Teraz widziałem sporo znajomych twarzy. To fajne.

US Open: Niesamowita 15-latka ograła wielką faworytkę. Kim jest? Co osiągnęła?

- Za tobą bardzo ciężki turniej w Winston-Salem, gdzie doszedłeś do finału i zagrałeś 6 ciężkich spotkań. Wytrzymasz tak potężną dawkę tenisa?

- O to akurat zupełnie się nie martwię, bo jestem bardzo dobrze przygotowany kondycyjnie. To był rzeczywiście ciężki turniej, bo 4 z tych 6 ciężkich meczów grałem w samo południe w największym upale. W Nowym Jorku jest gorąco (ponad 30 stopni, red.), ale te warunki to nic w porównaniu z tym, jaki skwar był w Winston-Salem. Ale poradziłem sobie. Zresztą ja lubię jak jest bardzo ciepło.

- W czasie półfinału w Winston-Salem miałeś znów jakieś problemy z lewą stopą. Odezwała się nieszczęsna trzeszczka, kość z którą miałeś tyle problemów?

- Bolała mnie lewa stopa, ale to był zupełnie inny problem. Przy forhendzie za mocno stąpnąłem, nadwyrężyłem ścięgna podeszwowe. Ale to nic poważnego. Z moim zdrowiem wszystko jest OK.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze