Isia to prawdziwa specjalistka od skoków. 2006 rok zaczęła na 380. miejscu, a skończyła na 57. Rok później finiszowała na 32. pozycji. Teraz skoczyła o kolejne 22 miejsca. – Do końca następnego sezonu chcę skoczyć już tylko o 9 miejsc – mówi „Super Expressowi”.
Dziś w Doha rozpocznie się turniej Masters. Agnieszka Radwańska (19 l.) jest w nim pierwszą rezerwową. Wywalczyła to sobie przez rok ciężkiej pracy, tysiące godzin na kortach i setki w samolotach. – Jestem w pierwszej dziesiątce, nie mogę narzekać – mówi wprost.
Agnieszka, jako jedna z dwóch zawodniczek na świecie (druga to liderka rankingu Jelena Janković), dotarła w tym roku do 4. rundy wszystkich turniejów wielko-szlemowych.
– To bardzo cenne, bo dowodzi, że grałam równo przez cały sezon. Ćwierćfinały w Australii i na Wimbledonie mówią same za siebie – podkreśla Isia. – No i wygrałam trzy turnieje, i to na trzech różnych nawierzchniach. Nie lubię się chwalić, ale jestem jedyną zawodniczką, która dokonała czegoś takiego w tym roku.
Radwańska zagrała w tym sezonie ponad 100 oficjalnych meczów. Jak sama przyznaje, większości nie pamięta. Ale kilka było wyjątkowych. – Chyba nigdy nie zapomnę finału w Eastbourne. To były prawie trzy godziny morderczej walki z Nadią Pietrową. W tie-breaku drugiego seta miałam piłki meczowe, ale przegrałam 11-13. Potem w trzecim wygrałam 6:4. To był mecz! – wspomina Agnieszka. – Kiedy po tych 3 godzinach dawali mi puchar, nie wiedziałam, jak się nazywam! Ale odniosłam najcenniejsze zwycięstwo w karierze.
To był wspaniały sezon, ale Agnieszka przegrała 20 meczów, w tym kilka bardzo niespodziewanie.
– Najbardziej bolesna była porażka w Miami. To był wielki turniej, mnóstwo punktów i pieniędzy do zdobycia. A ja przegrałam z 15-letnią Portugalką de Brito, notowaną ponad 200 miejsc niżej ode mnie – tłumaczy Isia. – Jedyne usprawiedliwienie, że nie grałam wtedy na 100 procent możliwości. Nie wiem, czy nawet na 50...
Kilka takich porażek spowodowało, że w rozpoczynającym się dziś turnieju Masters Polka jest tylko rezerwową. – Długo byłam na miejscu dającym mi prawo startu w Doha. Niestety, Wiera Zwonariewa i Venus Williams miały bardzo dobrą końcówkę sezonu i wyprzedziły mnie w rankingu. Wielka szkoda – żałuje Agnieszka. – Ale moją zaletą jest to, że porażki mnie mobilizują. Jestem 10. na świecie i z turnieju na turniej gram coraz lepiej. W ciągu roku skoczyłam z trzydziestego miejsca na dziesiąte. A w kolejnym sezonie zrobię wszystko, żeby awansować z dziesiątego na pierwsze!
Agnieszka zapewnia, że ma kilka pomysłów na to, jak poprawić swoją grę i przeskoczyć kolejne rywalki w rankingu. – Ale nie powiem. Nigdy nie wiadomo, która z rywalek czyta „Super Express” – śmieje się najlepsza polska tenisistka.
10 razy „naj” Radwańskiej w tym sezonie:
- Najcenniejsze zwycięstwo – wygrana na turnieju w Eastbourne
- Najgorsza porażka – 6:2, 3:6, 5:7 z Michelle Larcher de Brito w Miami
- Najtrudniejszy mecz – finał w Eastbourne z Nadią Pietrową 6:4, 6:7 (11-13), 6:4
- Najłatwiejszy mecz – 6:0, 6:0 z Soraną Cirsteą w 2. rundzie w Stambule
- Największe zaskoczenie – decyzja Justine Henin o zakończeniu kariery
- Największy postęp – Wiktoria Azarenka i Karolina Woźniacki
- Największa premia – 187 663 dolary za ćwierćfinał Wimbledonu
- Najwyżej notowana pokonana rywalka – Swietłana Kuzniecowa (2. w rankingu) 6:3, 6:4 w 3. rundzie Australian Open
- Najdłuższy lot – 41 godzin z australijskiego Melbourne do Krakowa
- Najbardziej zalazły mi za skórę – siostry Williams; porażki z Sereną 4:6, 0:6 na Wimbledonie i 3:6, 1:6 w Berlinie oraz 1:6, 3:6 z Venus na US Open