Robert Korzeniowski

i

Autor: Podlewski

Robert Korzeniowski mógł stracić rodzinę! Sześcioletni synek uratował żonę olimpijczyka

2017-01-28 15:25

W niedzielę Robert Korzeniowski dopingował polskich skoczków w Zakopanem. Do stolicy polskich Tatr udał się bez rodziny. Żona byłego mistrza olimpijskiego w chodzi i jego sześcioletni synek zostali w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Niewiele brakowało, by ta decyzja zakończyła się wielką tragedią. Pani Magda i Franek musieli bowiem ratować się z pożaru, który rozprzestrzeniał się po mieszkaniu!

O całej sprawie poinformował "Fakt". Dziennikarze ustalili, że w niedzielę około godziny 15:00 w lampkach choinkowych w mieszkaniu państwa Korzeniowskich w Warszawie nastąpiło zwarcie. Niedługo później dym rozprzestrzenił się po całym lokalu. Nieświadoma niczego pani Magda spała, gdy sześcioletni Franek wybiegł na balkon wołając o pomoc. Po otwarciu drzwi balkonowych dym przekształcił się w ogień i rozprzestrzenił się po całym pokoju. Z relacji świadków wynika, że żona byłego lekkoatlety błyskawicznie wyniosła Franka z mieszkania, a sama zaczęła gasić pożar wodą.

Jej misja skazana była na porażkę. Mogła się wręcz skończyć tragicznie. Ratownicy, którzy na czwartym piętrze znaleźli małżonkę byłego mistrza olimpijskiego, zobaczyli kobietę niezwykle wyczerpaną. Przy próbie gaszenia ognia pani Magdalena poparzyła sobie twarz i ręce. Jak podał "Fakt" Korzeniowski spędza teraz każdą chwilę przy łóżku żony i stara się zapewnić jak najlepszą opiekę małemu Frankowi.

Najnowsze