„Super Express”: - Wszedłeś na boisko w drugiej połowie i udało ci się zdobyć zwycięską bramkę. Euforia musi być ogromna…
Aleksandar Prijović: - Tego się nie da z niczym porównać. Pracowałem na tego gola od kilku lat. To nagroda za to, że nie zrezygnowałem z marzeń, choć był czas, właśnie kilka lat temu, że byłem od ich realizacji bardzo daleko. Strzeliłem gola, dzięki któremu cała Serbia się teraz bawi. Świetne uczucie. To bramka dla mojej żony, dziecka, rodziców, brata i siostry.
- Ostatnio Serbia miała siedem chudych lat, nie byliście ani na EURO 2012, ani na mundialu w Brazylii, ani na ME we Francji… Skąd teraz metamorfoza?
- Serbia zawsze miała dużo talentów, ale nie zawsze miała zespół. Czasem to było jedenaście nazwisk, bardziej indywidualności, niż kolektyw. A teraz jest zupełnie inaczej. Atmosfera w zespole jest znakomita, jeden walczy za drugiego, jeden drugiemu pomaga. Dołączyłem do zespołu niedawno, ale czuję się w nim jak w domu, bo przyjęto mnie fantastycznie. Poza umiejętnościami, „team spirit” to nasza wielka siła.
- Chciałbyś na mistrzostwach w Rosji trafić na Polskę?
- Byłoby fajnie, ale… niech to się stanie dopiero w ćwierćfinale. Polska ma bardzo dobry zespół, więc wolałbym was uniknąć w fazie grupowej.
- Znam twoje poczucie humoru, więc ciekaw jestem odpowiedzi: kto jest lepszym napastnikiem: Prijović czy Lewandowski?
- Pewności siebie nigdy mi nie brakowało, ale bez przesady (śmiech). Lewandowski to klasa światowa. Praktycznie każda reprezentacja może wam zazdrościć tego piłkarza.
- Nie grasz już w Legii, ale pewnie wiesz co się dzieje w klubie... Słyszałeś o napaści na piłkarzy?
- Tak, czytałem o tym. W Legii presja wyniku była i jest potężna, a jak wyników nie ma, to robi się nerwowo. Co o tym sądzę? Nie mam dokładnej wiedzy, słyszałem różne wersje. Czy to była tylko awantura słowna, czy szarpanina, czy mocniejsze pobicie. To nie jest to samo. Dlatego wolę się nie mądrzyć na ten temat, bo mnie tam wtedy nie było. Ale jedno mogę powiedzieć: kto grał w Legii, ten jej nigdy nie zapomni. Ja Legię wciąż kocham. To był piękny okres…
- Kochasz Legię?! Okoliczności twojego odejścia na to nie wskazują…
- Końcówka pobytu była jaka była, ale chciałem po prostu iść do przodu. Przejście do PAOK-u było dobrym ruchem, to z Salonik trafiłem do reprezentacji Serbii, co dla mnie jest kolejnym dowodem na to, że decyzja była słuszna.
- W Legii za to wszystko się posypało. Sportowo również…
- Ale rok bez pucharów to jeszcze nie jest tragedia. Zdarza się. Wierzę, że klub się szybko pozbiera…
- A PAOK? Jakie cele?
- Po sześciu kolejkach jesteśmy wiceliderem, ale musimy poprawić grę na wyjazdach, przywozić stamtąd więcej punktów. Ja w sześciu meczach strzeliłem trzy gole, z dwoma innymi piłkarzami otwieram listę strzelców. Jak widać, nie jest źle.
Zobacz: Koszyki MŚ 2018. Z kim zagra Polska?
Przeczytaj: Islandia jedzie na mundial! Piękny sen po Euro 2016 trwa dalej
Sprawdź: Kiedy losowanie grup MŚ 2018?