Maciej Sulęcki: Gdy kłóciłem się z Gmitrukiem, to leciały iskry [ROZMOWA SUPER EXPRESSU]

2015-04-22 10:15

Do Stanów Zjednoczonych lecę po tytuły najważniejszych światowych federacji. Chcę zrobić dużą karierę i wierzę, że to się uda - ekscytuje się Maciej Sulęcki (26 l., 19-0, 4 k.o.), który w piątek stoczy pierwszy pojedynek w USA, a jego rywalem będzie Darryl Cunningham (41 l., 30-7, 11 k.o.)

"Super Express": - Dużo zmieniło się w twoim życiu po wygranej z Grzegorzem Proksą?

Maciej Sulęcki: - Rozpoznają mnie ludzie na ulicy. Podchodzą, gratulują i życzą powodzenia, to bardzo miłe uczucie i motywujące do jeszcze cięższej pracy.

- Masz obawy przed wylotem do USA?

- Delikatne, bo nigdy tam nie byłem. Ale w Polsce osiągnąłem już wszystko i gdybym został, stałbym w miejscu. Stany Zjednoczone dają mi szansę rozwoju. Chcę pokazać się grubym rybom w tym biznesie, by jak najszybciej dostać walkę o fajny tytuł.

- Będziesz jeszcze walczył w Polsce?

- Bardzo bym chciał, ale wyłącznie na dużych galach z atrakcyjnymi rywalami.

- W jakich relacjach pozostajesz z byłym trenerem i promotorem Andrzejem Gmitrukiem, który wyrzucił cię z sali treningowej, gdy podpisałeś kontrakt z grupą Sferis Knockout Promotions?

- Trener jest porywczy, ja jeszcze bardziej i wystarczyła mała iskra, by powstał wielki ogień. Kilka razy mocno się kłóciliśmy, ale po kilku dniach zawsze osiągaliśmy porozumienie. Tak było też teraz, trener przyznał się do paru błędów, ja też zrozumiałem, co zrobiłem źle, i jesteśmy na stopie przyjacielskiej. Podpowiada mi, jak mam się prowadzić w USA, i czuję, że mam jego wsparcie.

- W USA wraz z Andrzejem Fonfarą i Arturem Szpilką stworzycie polskie trio?

- Jasne, jesteśmy Polakami i będziemy się trzymać razem. Artur jest prywatnie moim kolegą i to świetna sprawa, że wystąpimy na jednej gali.

- Co wiesz o swoim piątkowym przeciwniku?

- Ma 40 lat, jest u schyłku kariery i nie potrafi przyjąć ciosu. Pewnie sobie pomyśli, że jestem młody i spalę się przed debiutem w USA. Ale jest w błędzie.

- Jak ci idzie nauka angielskiego?

- Jakoś się dogaduję, ale rewelacji nie ma (śmiech). Trochę zaniedbałem naukę, więc teraz muszę nadrabiać. Ten wyjazd to dobry kopniak w tyłek, który zagoni mnie do książek.

- Z jakimi marzeniami lecisz do USA?

- Mówię otwarcie - chcę zrobić dużą karierę i lecę tam po tytuły. W ciągu roku chcę walki, która da mi przepustkę do pojedynku o mistrzostwo świata. Zapewniam, że nie chodzi tu o kasę, bo gdyby na tym mi zależało, to zostałbym w Polsce.

Najnowsze