Marcin Rekowski po brutalnym nokaucie na gali w Makau: Przemyślę zakończenie kariery

2017-01-31 8:13

W niedzielne popołudnie polskiego czasu w odległym Makau Marcin Rekowski (39 l., 17-5, 14 k.o.) przegrał w 4. rundzie z Kameruńczykiem Carlosem Takamem (37 l., 34-3-1, 26 k.o.) przez straszliwy nokaut. "Reks" padł twarzą na matę ringu i długo się z niej nie podnosił, a po walce został przewieziony do szpitala. - To tylko tak strasznie wyglądało – zapewnia pięściarz z Kościerzyny, który nie wyklucza jednak końca kariery.

"Super Express": - Przede wszystkim, jak zdrowie?

Marcin Rekowski: - Dziękuję, wszystko w porządku. Poza paroma siniakami nic mi nie jest, czuję się dobrze, więc nie ma się o co martwić.

- Sytuacja wyglądała jednak dramatycznie...

- To tylko tak wyglądało. Niepotrzebnie odsłoniłem całą lewą stronę, a Takam po prostu mnie... pier...nął. Na chwilę zgasło mi światło. Po walce pojechałem do szpitala, tam wykonano mi badania i wyszedłem. Powtórzę, z moim zdrowiem jest ok.

- Oprócz badań w szpitalu była też kontrola antydopingowa?

- Stawką pojedynku był pas interkontynentalny pas IBF więc byłem też badany pod kątem dopingu.

- Dlaczego przyjąłeś ofertę walki z tak mocnym rywalem i to w odległym Makau? Finanse?

- Każdy z nas boksuje dla pieniędzy i nie ukrywam, że to też miało wpływ. Jednak nie kasa była najważniejsza, wierzyłem że zdobędę ten pas. Przy okazji dementuję, że przyjąłem walkę z Takamem, bo były mi potrzebne pieniądze na leczenie syna. Z jego zdrowiem, całe szczęście, jest wszystko w porządku.

- Pojawiły się głosy, że powinieneś skończyć karierę. Rozważasz to?

- Zobaczymy, muszę się z tym przespać. Jestem na gorąco po walce i nie chcę podejmować pochopnych decyzji.

Najnowsze