Majka kontra Froome. Tak reklamowano jeszcze rano dziewiąty etap Touru. Liderzy Bora-Hansgrohe i Sky stoczyć mieli na trasie blisko 200-kilometrowej trasy prawdziwą batalię. Brytyjczyk skończył rywalizację na trzeciej pozycji. Polak, po bolesnym wypadku, ledwo dojechał do mety. Zakrwawiony, obolały, zmęczony. Po powrocie na rower nie chciał już walczyć o zwycięstwo. - Nie mam siły - miał powiedzieć kolegom z zespołu.
Uratował go Michał Kwiatkowski. Majka ruszył w stronę mety, nie chciał zbyt szybko zrezygnować z dalszej walki, ale nie był sobą. To "Kwiatek" pociągnął rodaka do mety. Poczekał, a następnie w żółwim tempie, razem z reprezentacyjnym kolegą, dotarł do finiszu. - Rafał nie mówił nic o wycofaniu się, chociaż wyglądał na takiego, że powinien. Co mogę powiedzieć, to, że chciał dojechać do mety i to trzeba docenić. Nie spieszyłbym się z powiedzeniem, że powinien się wycofać. To jest silny chłop, więc da radę - powiedział Kwiatkowski już po zakończeniu etapu na swoim profilu na Facebooku.
O swojej postawie fair play nawet nie wspomniał. Chłopie, zrobimy to za ciebie! Jak przeczytaliśmy gdzieś w komentarzach: jesteś dumą kolarstwa!