To lipiec był zawsze miesiącem wielkich emocji w kolarstwie. Tour de France, podobnie jak wiele innych wydarzeń sportowych, musiało zostać jednak przełożone w czasie, bo pandemia koronawirusa nie daje za wygraną. Kolarze stanęli jednak na starcie największego wyścigu kolarskiego na świecie i mogą rywalizować o spełnienie marzeń. W niedzielę czekało na nich pierwsze poważne wyzwanie.
Bardzo złe wieści dla reprezentacji Polski! Grzegorz Krychowiak kontuzjowany
Peleton musiał zmierzyć się z trzema górskimi premiami, w tym dwoma pierwszej kategorii. W dodatku trasa wiodła przez kręte i wąskie drogi na południu Francji, co nie ułatwiało zawodnikom sprawy. Na kilkanaście kilometrów przed metą z peletonu oderwało się trzech kolarzy: Alaphilippe, Marc Hirschi a także Adam Yates. Małej grupce udało się dojechać do końca.
Gwiazdor planuje wziąć ślub ze swoją SIOSTRĄ! Ona przyjęła już jego oświadczyny
A najszybszy na "kresce" okazał się reprezentant Francji. Dla Alaphilippe był to kolejny wielki triumf w peletonie, ale niedzielny był wyjątkowy. Kolarz Deceuninck-Quick Step po wygranej rozpłakał się. Łkał również przed kamerami. Zwycięstwo w niedzielę zadedykował bowiem zmarłemu ojcu. - Chciałem to zwycięstwo zadedykować mojemu zmarłemu ojcu, który odszedł w czerwcu. Był bardzo ważny dla mnie - powiedział Francuz. Jacques Alaphilippe zmarł w wieku 80 lat.