Choć z pewnością na świecie znalazłoby się kilka bardziej niebezpiecznych dyscyplin sportowych od kolarstwa, to jednak nie sposób przejść obojętnie wobec zagrożeń, jakie niesie ze sobą bardzo szybkie jeżdżenie na rowerach zwłaszcza w zwartym peletonie. Do przykrych wypadków dochodziło już także i w Polsce - fani doskonale mogą pamiętać wydarzenia sprzed roku, gdy tuż przed zlokalizowaną w Katowicach metą pierwszego etapu Tour de Pologne okropny wypadek zanotował Fabio Jakobsen.
Tak Hubert Hurkacz dorastał do sukcesu na Wimbledonie
Teraz przykra sytuacja spotkała także i Rafała Majkę. Najlepszy polski kolarz podczas walki w Tour de France - na około 60 kilometrów przed finiszem 13. etapu - wziął udział w kraksie. Kilku zawodników spadło nawet w dół do wąwozu. Mimo tego Polak zdołał jeszcze ukończyć etap. - Poleciałem chyba pięć metrów w dół. W tej chwili żebra bolą mnie tak mocno, że nie mogę oddychać. Kolejne prześwietlenie będę miał za dwa dni - wyznał kolarz "Onetowi" już po całej sytuacji.
Zobacz też: Sylwii Dekiert pozostanie po Euro ZŁE wspomnienie. Wszystko opisała, pozostaje bezsilność
W najbliższych dniach Rafał Majka ma przejść kolejne badania kontrolne. Póki co natomiast może kontynuować rywalizację w Tour de France. Kwestie zdrowotne pozostają jednak oczywiście priorytetowe, zatem z całą pewnością medycy będą czuwali nad kolarzem jeszcze bardziej troskliwie niż czynili to do tej pory.
- Rafał Majka wziął udział w kraksie. Miał obrażenia lewej ręki i klatki piersiowej. Na ten moment nie ma złamań ani urazów, jednak będziemy musieli powtórzyć dla pewności prześwietlenie w ciągu kilku kolejnych dni. Póki co Majka będzie kontynuował wyścig - cytuje "Onet" lekarza ekipy UAE Team Emirates.