"Super Express": - Będziesz ochroniarzem lidera zespołu - Alberta Contadora, czy dostaniesz wolną rękę, żeby powalczyć o obronę koszulki w grochy, którą otrzymuje najlepszy góral TdF?
Rafał Majka: - Raczej nie pościgam się o górala. Mam być jak pit bull Contadora. Narzucać tempo, rozprowadzać Alberta, pomóc mu zająć jak najlepszą pozycję do ataku. Mam dbać o to, by bezpiecznie dojeżdżał do mety.
Grzegorz Krychowiak i Celia Jaunat odpoczywają na Seszelach [GORĄCE ZDJĘCIA]
- Nie żal ci, że nie będziesz pierwszoplanową postacią?
- Kazali mi chronić Alberta, to go ochronię. Oczywiście jeśli w górach nadarzy się okazja do ataku, to nikt nie zabroni mi powalczyć. Poznałem już smak etapowych zwycięstw w tourze i chciałbym kiedyś znów tego doświadczyć. Tej euforii nie da się z niczym porównać.
- W mistrzostwach Polski zająłeś dziesiąte miejsce. Jesteś zadowolony?
- Pokazałem, że jestem silny jak tur. Dogoniłem ucieczkę. Gdybyśmy ścigali się w trudniejszych warunkach, w Alpach czy Pirenejach, na dłuższej trasie, powalczyłbym o zwycięstwo.
- W TdF będziesz pracował dla Hiszpana, a superformę szykujesz na Vuelta a Espana?
- Kolarz to nie robot. Nie naciskam guzika i nie programuję się, że tu mam jechać na full, a tam chować się w peletonie. Pod parą będę i w Wielkiej Pętli, i na Vuelcie. Z tą różnicą, że w Hiszpanii to koledzy będą pracować dla mnie.
- Między Tourem a Vueltą jest Tour de Pologne. Podjąłeś już decyzję, czy powalczysz o drugie zwycięstwo z rzędu w tej imprezie?
- Nie wiem. Będę mądrzejszy po Tour de France. Jeśli ze zmęczenia nie spadnę z roweru, a noga nadal będzie podawać, to będę chciał wystartować w Polsce.
- Rok temu na ostatnich etapach TdF dopingowała cię żona. Teraz też będzie z tobą we Francji?
- Magda zostaje w kraju. Ze sobą zabieram tylko gorącego całusa, którego dała mi na pożegnanie.