Jan Ullrich to jeden z najbardziej rozpoznawalnych kolarzy na świecie. W 1997 roku przeszedł do historii jako pierwszy i jedyny dotąd Niemiec, który wygrał prestiżowy wyścig Tour de France. Przez lata w swojej ojczyźnie był bohaterem. Problemy zaczęły się w 2013 roku, gdy przyznał się do stosowania dopingu. Jego wyniki od 2005 roku zostały unieważnione, a spora część Niemców odwróciła się od dotychczasowego idola. Obecnie przeżywa spore problemy w życiu prywatnym. - Rozstanie z żoną Sarą i brak kontaktu z dziećmi od grudnia spowodowały, że robię rzeczy, których później żałuję - powiedział niedawno w rozmowie z dziennikiem "Bild".
Zdaje się, że Ullrich nie kłamie. Najpierw głośno było o zdarzeniu na Majorce, gdy wtargnął na teren swojego sąsiada i wdał się w sprzeczkę z mężczyzną oraz innym nieznajomym. - Także z Tilem (imię sąsiada - przyp. red.), być może było też popychanie za ramię. Nagle ten drugi wyprowadził jakiś cios kung-fu. Upadłem na ziemię, a potem przyjechała policja - opowiadał później były as kolarstwa. W piątek z kolei świat obiegła informacja o tym, że po upojnej nocy z prostytutką w jednym z hoteli we Frankfurcie, zaatakował kobietę i zaczął ją dusić.
W momencie zatrzymania przez policję w organizmie Ullricha wykryto alkohol i narkotyki. Na konsekwencje wobec 44-latka nie trzeba było długo czekać. Już w sobotę niemieckie media podały, że byłego kolarza umieszczono w zakładzie psychiatrycznym na obserwacji. Stan zdrowia Ullricha na bieżąco będą oceniali specjaliści. Nie wiadomo jak długo potrwa pobyt byłego sportowca w placówce.
Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki.
Cały sport w jednym miejscu