Były ostatnie metry efektownego sprintu w Katowicach. Kolarze pędzili około 80 km/h. Tuż przed metą prowadził Dylan Groenewegen, ale z jego prawej strony zaczął wychodzić Fabio Jakobsen. Holender był jednak spychany przez swojego rodaka, który w końcu nie miał gdzie uciekać i z ogromnym impetem wbił się w bandy reklamowe, a następnie stalową konstrukcje bramki na mecie.
PRZERAŻAJĄCY stan Jakobsena po wypadku w Tour de Pologne. PARALIŻ i grubo ponad 100 SZWÓW
Już po huku jaki rozległ się po wypadku można było domniemywać, że Jakobsen jest w poważnym stanie. Ten był w pewnym momencie nawet krytyczny i lekarze musieli długo walczyć o jego życie. Okazuje się, że pierwszą osobą, która rzuciła się na ratunek kolarzowi był Florian Senechal, kolega z Deceuninck-Quick Step. Zawodnik uniósł głowę Jakobsena, co ułatwiło poszkodowanemu oddychanie.
Fabio Jakobsen po raz pierwszy zabrał głos po STRASZNYM wypadku! Słowa pełne GROZY
Holender błyskawicznie został przetransportowany do szpitala, gdzie przeszedł wielogodzinną operację. Na szczęście Jakobsen przeżył wypadek, ale doznał bardzo poważnych urazów twarzo-czaszki. Kilka tygodni po przerażających wydarzeniach 24-latek postanowił odwdzięczyć się swojemu koledze. Senechal dostał od Jakobsena prezent w postaci zdjęcia, na którym są obaj kolarze, a na odwrocie fotografii można przeczytać "dziękuję za uratowanie mi życia". - Fabio dziękuję za te prezenty po naszym spotkaniu. Jako pierwszy podszedłem do ciebie po wypadku. Tylko podniosłem ci głowę, żebyś mógł oddychać. Wrócisz jeszcze silniejszy mój przyjacielu - napisał z kolei Senechal w mediach społecznościowych.