Majka od początku wyścigu zmagał się z ciężkim wirusem żołądkowym. Myślał o wycofaniu się z Vuelty.
- Byłem o krok od powrotu do domu. Wytrzymałem ból i osłabienie, teraz mam nagrodę - powiedział na mecie w Andaluzji Rafał.
- Nie wiadomo, z czego wziął się ten wirus. Mamy swoich kucharzy, którzy z własnych produktów przygotowują jedzenie najwyższej jakości, odżywki, napoje energetyczne i wodę. Było z nami bardzo źle. Nie mieliśmy z Rafałem siły wsiąść na rower - opowiadał "Super Expressowi" kolega z grupy Majki, Paweł Poljański (27 l.), który podczas tegorocznej Vuelty dwukrotnie kończył etapy na drugim miejscu.
Na szczęście ze zdrowiem Majki jest już wszystko w porządku. Pokazał, że trudne chwile ma za sobą, a siła w nogach wróciła. Dwukrotny najlepszy góral Tour de France w sobotę zaatakował przed finałowym podjazdem na szczyt Sierra de la Pandera. Zostawił w tyle grupę pościgową. Majka był na tyle pewny swoich możliwości, że wjeżdżając pod górę, rozglądał się i podziwiał zapierające dech w piersiach widoki.
- Wreszcie czuję się naprawdę dobrze. Wiedziałem, że decydujące będzie ostatnie 10 km. Dlatego na początku podjazdu ruszyłem na full, bo wiedziałem, że chwila zawahania i może być za późno na odjazd. Przez chorobę uciekła mi walka o klasyfikację generalną, ale pokazałem, że mogę jechać po zwycięstwa etapowe. Przed nami ostatni tydzień Vuelty. Ten najtrudniejszy. Spróbuję jeszcze powalczyć na etapach - cieszył się Majka.
Wcześniej Tomasz Marczyński (33 l., Lotto Soudal) wygrał dwa etapy trwającej Vuelty.
Tomasz Marczyńśki: Nie będę płakał, że Wadecki nie chce mnie w kadrze
Skandal na Vuelta a Espana! Kibic zaatakował kolarza i zepchnął go do rowu [WIDEO]