Paweł Poljański: Wrócę do Polski z wygraną na Vuelcie! [ZDJĘCIA]

2017-08-30 8:48

Paweł Poljański (27 l., Bora Hansgrohe) przez lata w peletonie pracował na Rafała Majkę (28 l.). Ale podczas tegorocznej Vuelty "Zebra" (jak mówią na niego koledzy) zaczął pracować też na swoje konto, dwa razy był drugi, na szóstym i siódmym etapie.

Super Express: - Skąd ten wybuch formy, przecież byłeś chory?

Paweł Poljański: - W Hiszpanii cała drużyna miała pomóc Rafałowi w zdobyciu jak najlepszego miejsca w klasyfikacji generalnej. Ale te plany pokrzyżowało zatrucie żołądkowe, dopadło Rafała, mnie i wielu innych kolarzy, było tak poważne, że nie mieliśmy sił wsiąść na rower. Do dziś nie wiadomo, kiedy i gdzie ten wirus się pojawił. Mamy swoich kucharzy, którzy używają najlepszych produktów. Na pewno nie zaraziliśmy się przez jedzenie. Gdy generalka nam "odjechała", dostaliśmy od szefów grupy polecenie walki o zwycięstwa etapowe. A kiedy pojawiła się okazja, trudno było nie skorzystać.

- Dwukrotnie drugie miejsce w tak prestiżowym wyścigu jak Vuelta to twój największy sukces w karierze...

- Cieszę się, ale z drugiej strony drugi na mecie, to pierwszy przegrany. Codziennie przed snem, kiedy już leżę w łóżku, to myślę i marzę o wygraniu tu etapu. Stać mnie na to! Jeśli tylko zabiorę się w dobrą ucieczkę, to już nie odpuszczę! I wtedy powiem, że to najlepszy wyścig w życiu. Można sto razy być drugim i trzecim, ale po latach i tak pamięta się tylko zwycięzców.

- Wreszcie wyszedłeś z cienia Majki. Dotąd byłeś kojarzony jako jego pomocnik.

- Mam świadomość, że w przeciwieństwie do Rafała nie stać mnie na wygrywanie klasyfikacji generalnej wielkich tourów. Dlatego wolę pomagać tym, którzy mogą to osiągnąć, znam swoje miejsce w peletonie. Moje jest przy Rafale. Miałem propozycje ze słabszych grup, gdzie bym odgrywał znaczącą rolę, ale wolałem iść z Majką do Bory. Mam wielką satysfakcję, że mogę pomagać najlepszym: Rafałowi, Peterowi Saganowi, a wcześniej, w Tinkoffie, Alberto Contadorowi.

- Podczas Vuelty los oddał ci to, co w ubiegłym roku zabrała choroba?

- Podczas Giro d'Italia dopadła mnie mononukleoza. Z dnia na dzień słabłem, na nic nie miałem siły. W ten sposób przepadły mi igrzyska w Rio i Tour de France. Do września nic nie robiłem, bo najlepszym lekarstwem na mononukleozę jest odpoczynek. Na szczęście to już za mną. Teraz walczę, by przywieźć do kraju wygraną etapową. Wierzę, że ją przywiozę.

 

Vuelta a Espana: Coś niesamowitego! Paweł Poljański znów drugi

Mistrz olimpijski NIE ŻYJE. Popełnił samobójstwo

Rafał Majka: Nie chcę, żeby moja Maja ścigała się na rowerze

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze