"Celtowie" na własnym parkiecie pokonali Los Angeles Lakers 98:88 dzięki heroizmowi jednego ze swoich liderów Paula Pierce'a. Gracz bostończyków w trzeciej kwarcie doznał urazu kolana i z grymasem bólu został zniesiony z parkietu. Mimo to zacisnął zęby, założył opaskę uciskową i zdołał dorzucić jeszcze 11 pkt (w sumie 22). Na pomeczową konferencję prasową przykuśtykał. - To chyba Bóg zesłał mi anioła, który rzekł: "Wszystko będzie dobrze, zagrasz" - opowiadał Pierce.
Anioł pomógł Celtom
2008-06-07
4:00
Mocny początek finału NBA w wykonaniu koszykarzy Boston Celtics.