Dopiero za miesiąc skończy 17 lat, ale już budzi respekt swoją posturą. Mierzący aż 212 cm koszykarz MKS Katarzynka Toruń zrobił furorę podczas rewelacyjnych dla biało-czerwonych MŚ w Hamburgu. Polski koszykarz, który zaliczał średnio 14,5 pkt i 11 zbiórek na mecz, został wybrany do najlepszej piątki imprezy (m.in. obok kolegi z drużyny Mateusza Ponitki).
- Dochodzi już do mnie, że ludzie z NBA kręcą się wokół mnie - nie ukrywa Karnowski. - Ale żeby móc zaistnieć najpierw w Eurolidze, a potem w lidze zawodowej, muszę jeszcze ciężko pracować kilka lat - dodaje.
Przemek dobrze wie, że lada moment czeka go poważna życiowa decyzja.
- Propozycji było sporo, muszę spokojnie usiąść i z zimną głową ustalić, co będzie dla mnie najlepsze. Nie wykluczam, że wyjadę za granicę - tłumaczy, a osoba związana z kadrą mówi nam wprost: - Czy on się może rozwinąć w Toruniu? Bez żartów, musi szukać miejsca, w którym nie zmarnuje talentu.
Wszystko wskazuje, że pomoże w tym agent Marcina Gortata, Guy Zucker, a sam gracz Orlando Magic już zapowiedział, że nie da zrobić krzywdy młodemu następcy. To dla Karnowskiego doskonała wiadomość.
- Przede wszystkim bardzo mi imponuje podejście Marcina do koszykówki, na pewno można się na nim wzorować - wyjaśnia rewelacyjny wielkolud. - Nic jeszcze w mojej sprawie nie jest przesądzone, ale pierwszy kontakt z menedżerem Marcina już mieliśmy - przyznaje Przemysław Karnowski.
Kiedy może trafić do wielkiego klubu i odgrywać tam ważną rolę?
- Daję sobie na to trzy, cztery lata ciężkiej pracy, dopiero potem może się zacząć prawdziwa koszykarska przygoda - mówi Przemek, który przyznaje, że gdyby dziś mógł wybierać, najchętniej zagrałby w Miami Heat. - W takim towarzystwie, jakie tam jest teraz (LeBron James, Dwyane Wade, Chris Bosh - red.), to byłoby wielkie przeżycie - nie ma wątpliwości.