Pechowe zdarzenie miało miejsce w trakcie przerwy świątecznej. Krótko po tym, jak Dylewicz wyleczył skręconą kostkę, nabawił się kolejnego urazu. Tym razem już nie na boisku, lecz na własnej posesji, gdy próbował rozdzielać walczące psy.
Jeden z czworonogów ugryzł koszykarza w lewe przedramię, powodując bolesne rany szarpane. Na szczęście nie doszło do uszkodzenia ścięgien, ucierpiały jednak mięśnie zawodnika, na które trzeba było założyć wewnętrzne szwy.
Przeczytaj koniecznie: NBA. Sacramento Kings - Phoenix Suns 94:89. Marcin Gortat wyrównał swój rekord
Dylewicz przed meczem z AZS trenował indywidualnie, ostatecznie jednak lekarze podjęli decyzję, żeby nie ryzykować i koszykarz oglądał niedzielne spotkanie z trybun. W najbliższym meczu z Kotwicą Kołobrzeg skrzydłowy Trefla powinien już zagrać.