Kyrie Irving odmawia bowiem przyjęcia szczepionki na COVID-19, a to może oznaczać, że nie będzie mógł grać i straci pieniądze z kontraktu wartego w tym sezonie 35 mln dolarów. Wszystko dlatego, że jako sportowiec występujący w klubie z regionu nowojorskiego powinien się stosować do lokalnych przepisów antykowidowych. Jego klub informuje, że zawodnik nie może wyjść na parkiet, dopóki nie uzyska statusu „pełnego uczestnika” wydarzenia sportowego w myśl reguł koronawirusowego reżimu sanitarnego. To zarządzenie głosi, że każdy sportowiec, który na terenie stanu Nowy Jork bierze udział w meczu lub treningu, musi być zaszczepiony. Irving twardo odmawia, podkreślając, że nie ugnie się pod presją.
Na swoim kanale w mediach społecznościowych Irving stwierdził: – Róbcie to, co najlepsze dla was. Ja nie staję po żadnej ze stron, robię to, co jest najlepsze dla mnie. Wiem jakie są konsekwencje i jeśli skutkiem ma być osądzanie mnie i demonizowanie, to trudno, taka widocznie moja rola.
Wyciekły przerażające fakty o Adamie Kownackim
Liga NBA w niedawnym komunikacie poinformowała, że każdy koszykarz, który nie będzie postępował zgodnie z lokalnymi przepisami sanitarnymi, nie otrzyma zapłaty za mecze, w których nie występuje (jeśli przyczyna jest sportowa lub związana z kontuzją, koszykarze są normalnie wynagradzani także w przypadku nieobecności). Irving za każdy mecz sezonu zasadniczego dostaje ok. 430 tys dolarów, a to 1,7 mln zł!
Niemcy bezlitośnie przejechali się po reprezentancie Polski. Padły bolesne słowa, nie mieli litości
– Nie kończę kariery, nie odejdę w taki sposób. Mam jeszcze wiele do zrobienia – podkreśla Irving, który teoretycznie może grać w meczach wyjazdowych Brooklyn Nets, ale menedżer klubu Sean Marks wykluczył taką ewentualność. – Szanujemy jego wybór. Jednak ta decyzja ogranicza jego zdolność do wypełniania w pełni kontraktu, a nie ma zgody na jedynie częściowy udział w działalności naszego klubu – twardo podkreślił menedżer zespołu.