- Syn nie odziedziczył po mnie smykałki do pięściarstwa. Pamiętam, że w wieku 14 lat przeniósł się do Warszawy i, owszem, próbował swoich sił w ringu, ale do boksu nie pasował. Wolał hasać po koszykarskich parkietach, zamiast walczyć w ringu. Dobrze się stało, bo tam odnosi sukcesy, a do sportów walki był... za delikatny - śmieje się ojciec Marcina, Janusz Gortat (66 l.).
"Super Express": - Ale chyba śledzi pan karierę syna?
Janusz Gortat: - A mam jakieś wyjście? (śmiech) Co prawda nie zarywam nocy, by oglądać jego mecze, bo jestem zbyt wielkim śpiochem, ale ze wszystkim jestem na bieżąco. Idzie mu bardzo dobrze, więc jestem z niego dumny.
- Zmienił się, odkąd zaczął osiągać sukcesy w NBA?
- W ogóle się nie zmienił, nigdy mu sodówka nie uderzyła do głowy. To wciąż ten sam, zwykły chłopak z Łodzi. Często do mnie dzwoni, opowiada, co u niego i pyta o rodzinne sprawy.
Miszkin - Głażewski. Gorąco na konferencji przed galą w Legionowie [WIDEO]
- Marcin mówił też, że chce zostać prezydentem Polski.
- Gdyby wybrał politykę, to zaakceptowałbym tę decyzję, bo nie mam prawa się wtrącać. To jego życie i jeśli ma ochotę zostać politykiem, droga wolna.
Janusz Gortat (66 l.)
Dwukrotny brązowy medalista olimpijski w boksie w wadze półciężkiej (w Monachium 1972 i Montrealu 1976). W Monachium przegrał w półfinale z późniejszym mistrzem Mate Parlovem z Jugosławii, a w Montrealu także z przyszłym czempionem Leonem Spinksem z USA. W 1973 roku został wicemistrzem Europy.
Sześciokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, pięć razy był wicemistrzem. Po zakończeniu kariery trenował m.in. Andrzeja Gołotę. Jego starszy syn Robert (42 l.) też sześć razy zdobywał mistrzostwo Polski amatorów, a na zawodowych ringach stoczył 10 walk i wszystkie wygrał.
