Wieść o niespodziewanej śmierci spadła na fanów sportu na całym świecie jak grom z jasnego nieba. Szczególnie dotknięci mogli poczuć się także wszyscy związani z AC Milan. Koszykarz, który już w wieku sześciu lat przeprowadził się z rodziną do Włoch i tam spędził wiele swojego dzieciństwa, nigdy nie ukrywał, że jest wielkim fanem mediolańskiego zespołu. Latem 2013 roku odwiedził nawet ośrodek treningowy drużyny, Milanello, wypowiadając się, że stanowi to dla niego spełnienie marzeń.
Nie może więc dziwić, że w obliczu ostatnich wydarzeń Milan zdecydował się wykorzystać wtorkowy mecz z Torino w Pucharze Włoch jako okazję do oddania hołdu zmarłemu sportowcowi. Rozpoczęło się już przed pierwszym gwizdkiem - w narożniku murawy legendarnego San Siro ustawiono bukiet kwiatów w barwach Los Angeles Lakers, piłkę do koszykówki utrzymaną w tej samej kolorystyce, a ponadto koszulkę "Rossonerich" z nazwiskiem Bryanta i jego numerem "24".
Na tym jednak nie koniec. Piłkarze Milanu wystąpili także w czarnych opaskach na swoich ramionach, a pojedynek poprzedziła minuta ciszy. W ten sposób obie drużyny oraz około 35 tysięcy zgromadzonych na mediolańskim stadionie fanów odda cześć legendzie koszykówki, która niespodziewanie odeszła w niedzielny wieczór.