Wizards już na początku roku złożyli Polakowi ofertę przedłużenia kontraktu, ale on nie był wtedy tym zainteresowany. Wolał poczekać do końca sezonu i jak się okazało, miał nosa. Pod koniec rozgrywek, po kilku kapitalnych meczach w play-off, wartość rynkowa Gortata podskoczyła i polski środkowy może negocjować korzystniejsze warunki niż kilka miesięcy temu.
- Najważniejszym czynnikiem przy decyzji w sprawie nowego kontraktu będzie rozgrywający - mówi Gortat. - Nie będę grał ze ślepymi prowadzącymi grę, tak się nie da. Tylko z takimi, którzy chcą grać piłką, potrafią podawać i współpracować przy dwójkowych akcjach. John Wall (rozgrywający Wizards - red.) jest na czele tej listy - oznajmił ostatnio Marcin.
Przeczytaj: Marcin Gortat ZREZYGNUJE z gry w reprezentacji?
Wizards postawili sobie za cel numer jeden zatrzymanie Gortata, ale i dla niego przyjęcie oferty "Czarodziejów" może być najlepszym wyjściem. Przepisy kontraktowe NBA zachęcają wręcz kluby do podpisywania nowych kontraktów z własnymi zawodnikami o statusie "unrestricted free agent" (wolny strzelec, który sam decyduje, gdzie będzie grał), posiadającymi tzw. prawa Birda. A Polak je ma, bo grał na podstawie co najmniej trzyletniego kontraktu i nie był nigdy transferowany jako "unrestricted free agent". Nowa umowa między takim koszykarzem a jego dotychczasowym klubem może zostać podpisana nawet na 5 lat (w każdym innym klubie maksymalnie na 4) oraz dotyczą jej wyższe coroczne podwyżki (7,5 proc. sumy z pierwszego roku zamiast 4,5). Przy maksymalnej długości umowy Wizards mogliby zaoferować Polakowi ponad 50 mln dolarów!