Marcin Gortat i jego Washington Wizards wyraźnie łapią wiatr w żagle. Choć nie zaczęli najlepiej play-off NBA, bo przecież w dwóch pierwszych meczach ćwierćfinału przegrali z Toronto Raptors, to później się podnieśli i zdołali odrobić straty. Minionej nocy po zwycięstwie 106:98 doprowadzili do remisu i wciąż pozostają w grze o awans do półfinału. Choć teraz czekają ich spotkania wyjazdowe, w których faworytami będą rywale.
Kolejny dobry mecz zaliczył Marcin Gortat. Polak rzucił dwanaście punktów, zaliczył też sześć zbiórek i zanotował jedną asystę. Dorobek mógł być jeszcze lepszy, ale 33-latek nie trafił żadnego z trzech rzutów osobistych. Mimo to może być z siebie zadowolony, bo znów w ważnym dla Wizards momencie pokazał, że wciąż można na niego liczyć.
W ostatnim starciu z Toronto w drużynie "Czarodziejów" więcej punktów zdobyło tylko dwóch zawodników - Bradley Beal (trzydzieści jeden) i John Wall (dwadzieścia dziewięć), czyli dwa filary ekipy z Waszyngtonu. W zespole rywali liderem pod względem zdobyczy był DeMar De Rozan (trzydzieści pięć punktów).
Gortat błysnął szczególnie jedną akcją w ostatniej kwarcie. Przy stanie 92:90 dla gości Polak rozpędził się, wyskoczył w górę i mimo dwóch próbujących zablokować go zawodników zapakował piłkę do kosza doprowadzając do remisu. Był to ważny moment dla Wizards, bo od tego momentu oni zdobyli jeszcze aż czternaście punktów, a Raptors ledwie sześć.
POLISH HAMMER pic.twitter.com/NkEewXIcUy
— Hoop District (@HoopDistrictDC) 23 kwietnia 2018
Wyniki, statystyki i tabele na żywo -> Sprawdź tutaj na kogo stawiać
Aż 16 dyscyplin!