Najnowsze wideo z miejsca niedzielnej katastrofy jest przerażające. Choć na materiale nie widać bezpośrednio miejsca śmierci Kobe'ego Bryanta i ośmiu innych osób, podróżujących maszyną, to wszystko doskonale słychać. Nagranie z monitoringu zainstalowanego na jednym z domów, pozwala nam usłyszeć ostatnie momenty pracy silnika helikoptera, który rozbił się na kalifornijskich wzgórzach. Chwilę później słychać także moment katastrofy, po którym następuje przejmująca cisza. To ona najmocniej chwyta za serce, ponieważ w tym momencie jasnym stało się, że rozegrały się nieopodal tragiczne sceny. Nagranie zostało opublikowane na Twitterze przez Veronicę Miracle z ABC7.
W Stanach Zjednoczonych podejrzewają, że najnowsze nagranie może mocno pomóc śledczym. Specjaliści są bowiem w stanie wyciągnąć z dźwięku helikoptera wnioski, mogące dać odpowiedzi na trapiące pytania odnośnie przyczyn katastrofy. Już teraz nieoficjalnie mówi się, że helikopter nie był wyposażony w system TAWS, ostrzegający przed przeszkodami. Co prawda nie wymaga się go w komercyjnych lotach śmigłowcami, jednak specjaliści zalecają jego instalowanie i używanie w maszynach tego typu.
Do wypadku doszło w niedzielę 26 stycznia wieczorem polskiego czasu. Na pokładzie feralnego lotu znajdowało się 9 osób - 8 pasażerów i 1 pilot. Oprócz Kobe'ego Bryanta śmierć poniosła między innymi jego 13-letnia córka "GiGi". Dziewczynka miała wielki koszykarski talent i stawiała kolejne kroki na drodze do wielkiej kariery. Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się pogrzeb ofiar.