Wójcik: Jeszcze nie zardzewiałem

2008-10-24 17:30

Rok nie było go w Polsce. Miał wrócić dopiero po tym sezonie, ale sprawy potoczyły się inaczej i Adam Wójcik (38 l.) znowu zagra na polskich parkietach.

Najbardziej doświadczony reprezentacyjny koszykarz musiał opuścić ciepłą Sycylię, bo rozpadł się jego klub, Pierrel Capo d'Orlando. Dzisiaj zadebiutuje we Włocławku przeciwko Anwilowi, już w barwach PBG Basket Poznań.

Nagłe przejście z Serie A do polskiego beniaminka to duży szok?

Adam Wójcik: Tak się po prostu złożyło, nie miałem wpływu na sytuację klubu z Sycylii. Zespół wycofano z ekstraklasy i przesunięto karnie bodaj do szóstej ligi. Rozeszliśmy się każdy w swoją stronę.

A co z pańskim kontraktem, który miał obowiązywać jeszcze przez cały sezon?

Już nie obowiązuje, bo klub przestał podlegać włoskiej federacji i nie mam jak egzekwować tej umowy. Obiecano mi wypłatę pieniędzy za czas, w którym byłem formalnie zawodnikiem Pierrela. Może się doczekam chociaż tego. Ale po sądach nie będę nikogo ciągał.

Chyba nie czekał pan długo na oferty pracy?

Było 4 czy 5 propozycji. Ale muszę przyznać, że kiedy po powrocie do kraju wszedłem pierwszy raz od dawna do domu i spotkałem z rodziną, przez chwilę zastanawiałem się, czy warto dalej ganiać po parkiecie.

Chciał pan skończyć karierę?

Znalazłem się w takiej sytuacji, że rozmaite myśli przychodziły do głowy. Tak całkiem poważnie chyba jednak nie myślałem o pożegnaniu.

Dlaczego wybrał pan PBG Poznań, a nie Czarnych Słupsk, którzy mieli wielką chrapkę na zatrudnienie gwiazdy? Więcej płacą w Wielkopolsce?

Powiedzmy, że bardzo, ale to bardzo chcieli mnie zatrudnić...

Trener Eugeniusz Kijewski też chyba miał coś do powiedzenia?

Miał i to najwięcej. Bardzo długo mnie zachęcał i przekonywał, że warto przyjechać do Poznania. Nie bez znaczenia jest to, że nie od dziś się znamy. No i do domu we Wrocławiu będę miał bliżej.

Kiedy współpracowaliście poprzednio w Prokomie, narzekał pan na sposób prowadzenia drużyny przez Kijewskiego.

Nie znam klubu, w którym nie zdarzają się mniejsze lub większe nieporozumienia. Wszystko to już za nami, nie ma o czym mówić.

A jak forma?

Nie stuprocentowa, ale nie zapuściłem się i nie zardzewiałem. Trenowałem we Włoszech, chociaż to były takie dziwne treningi i gierki, bo bez kontaktu. Potem przyjechałem do Wrocławia i też się trochę poruszałem z chłopakami ze Śląska...

... który też upadł.

To szok, że właściciele nie potrafili znaleźć wyjścia z sytuacji. Jeśli wiedzieli, że długo nie pociągną, to po co w ogóle przystępowali do rozgrywek ligowych?

Może powinni poprosić Adama Wójcika o sponsorowanie zespołu, z którym zdobył cztery tytuły mistrza Polski?

Chyba nie dałbym rady być inwestorem. Na razie zostanę koszykarzem.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze