Najbardziej doświadczony reprezentacyjny koszykarz musiał opuścić ciepłą Sycylię, bo rozpadł się jego klub, Pierrel Capo d'Orlando. Dzisiaj zadebiutuje we Włocławku przeciwko Anwilowi, już w barwach PBG Basket Poznań.
Nagłe przejście z Serie A do polskiego beniaminka to duży szok?
Adam Wójcik: Tak się po prostu złożyło, nie miałem wpływu na sytuację klubu z Sycylii. Zespół wycofano z ekstraklasy i przesunięto karnie bodaj do szóstej ligi. Rozeszliśmy się każdy w swoją stronę.
A co z pańskim kontraktem, który miał obowiązywać jeszcze przez cały sezon?
Już nie obowiązuje, bo klub przestał podlegać włoskiej federacji i nie mam jak egzekwować tej umowy. Obiecano mi wypłatę pieniędzy za czas, w którym byłem formalnie zawodnikiem Pierrela. Może się doczekam chociaż tego. Ale po sądach nie będę nikogo ciągał.
Chyba nie czekał pan długo na oferty pracy?
Było 4 czy 5 propozycji. Ale muszę przyznać, że kiedy po powrocie do kraju wszedłem pierwszy raz od dawna do domu i spotkałem z rodziną, przez chwilę zastanawiałem się, czy warto dalej ganiać po parkiecie.
Chciał pan skończyć karierę?
Znalazłem się w takiej sytuacji, że rozmaite myśli przychodziły do głowy. Tak całkiem poważnie chyba jednak nie myślałem o pożegnaniu.
Dlaczego wybrał pan PBG Poznań, a nie Czarnych Słupsk, którzy mieli wielką chrapkę na zatrudnienie gwiazdy? Więcej płacą w Wielkopolsce?
Powiedzmy, że bardzo, ale to bardzo chcieli mnie zatrudnić...
Trener Eugeniusz Kijewski też chyba miał coś do powiedzenia?
Miał i to najwięcej. Bardzo długo mnie zachęcał i przekonywał, że warto przyjechać do Poznania. Nie bez znaczenia jest to, że nie od dziś się znamy. No i do domu we Wrocławiu będę miał bliżej.
Kiedy współpracowaliście poprzednio w Prokomie, narzekał pan na sposób prowadzenia drużyny przez Kijewskiego.
Nie znam klubu, w którym nie zdarzają się mniejsze lub większe nieporozumienia. Wszystko to już za nami, nie ma o czym mówić.
A jak forma?
Nie stuprocentowa, ale nie zapuściłem się i nie zardzewiałem. Trenowałem we Włoszech, chociaż to były takie dziwne treningi i gierki, bo bez kontaktu. Potem przyjechałem do Wrocławia i też się trochę poruszałem z chłopakami ze Śląska...
... który też upadł.
To szok, że właściciele nie potrafili znaleźć wyjścia z sytuacji. Jeśli wiedzieli, że długo nie pociągną, to po co w ogóle przystępowali do rozgrywek ligowych?
Może powinni poprosić Adama Wójcika o sponsorowanie zespołu, z którym zdobył cztery tytuły mistrza Polski?
Chyba nie dałbym rady być inwestorem. Na razie zostanę koszykarzem.