Błyskawiczna pomoc ratowników medycznych nie przywróciła funkcji życiowych. Młodego sportowca przewieziono do szpitala, przez cały czas próbując wznowić akcję serca defibrylatorem. Ponad godzinę trwała reanimacja Leonarda, ale lekarze byli bezradni.
- Przyczyna zgonu to zatrzymanie akcji serca, ale nie wiemy, co było tego przyczyną. Zostanie przeprowadzona sekcja zwłok - stwierdził rzecznik szpitala Tim Breed, który zresztą - jak niemal całe miasteczko Holland w stanie Michigan - był na meczu i widział na własne oczy, co się wydarzyło.
- Wszyscy świętowali rzut, kibice wkroczyli na parkiet w euforii, a po chwili Wes upadł i w hali zapanowała niewiarygodna cisza - opowiadał Breed.