Patron imprezy Zdzisław Niedziela jako koszykarz grał m.in. w Lubliniance, Legii Warszawa i Starcie Lublin, w którym został trenerem i wprowadził tę drużynę do najwyższej klasy rozgrywkowej. Pod jego wodzą Start trzykrotnie zdobywał brązowe medale mistrzostw Polski, a dwa z nich wywalczył, kiedy w lubelskiej ekipie występował Kent Washington. To właśnie za sprawą trenera Niedzieli ten pierwszy w polskiej lidze czarnoskóry amerykański koszykarz grał w Starcie. Przyjechał do nas akurat w zimę stulecia, na początku 1979 roku.
Nie żyje legenda NBA. Łzy same cisną się do oczu po tym, jak został pożegnany przez swój klub
Kent Washington był gościem specjalnym tegorocznego turnieju memoriałowego. Przez dwa dni w hali im. Zdzisława Niedzieli przy Alejach Zygmuntowskich można było kupić przetłumaczoną na język polski jego książkę „Kentomania, czarnoskóry wirtuoz koszykówki w komunistycznej Polsce”, a liczni kibice mieli możliwość uzyskania autografu autora.
Marcin Gortat ostro przejechał się po Piesiewiczu. Jest przerażony, ile pieniędzy zmarnotrawiono
W towarzystwie Jerzego Żytkowskiego, kolegi z ówczesnego zespołu, Washington zapalił znicz na grobie Zdzisława Niedzieli, który zmarł w 2010 roku. Pozował do zdjęć w koszulce upamiętniającej legendarnego szkoleniowca, dzięki któremu przeżył polską przygodę. Washington grał w Starcie, a potem w Zagłębiu Sosnowiec. Przeżył w naszym kraju między innymi stan wojenny.
Legendarny koszykarz Michael Jordan szukał kupca na swoją posiadłość przez... 12 lat!
Starsi kibice pamiętają jego popisy z koszykarskiego boiska, młodsi znają go już tylko ze słynnej sceny w kultowym filmie Stanisława Barei. 40 lat temu filigranowy, mierzący zaledwie 173 cm Kent Washington podbił polską ligę, a na mecze z jego udziałem ustawiały się kilometrowe kolejki. Spędził w Polsce pięć sezonów i był tu gwiazdą basketu numer jeden.
To koszykarz, który zagrał w „Misiu”
W wyprodukowanym w 1980 r. „Misiu” zagrał epizod, kiedy to przez kilkanaście sekund kozłuje w artystyczny sposób piłką do koszykówki jako „Ryszard Ochódzki (bohater filmu) w młodości”.
Koszykarz z Misia wciąż kocha Polskę. Zwierza się „SE”
– „Miś”? Pewnie, że pamiętam – opowiadał przed laty w wywiadzie udzielonym „SE”. – Na początku w ogóle nie chciałem jechać na zdjęcia, ale jakoś mnie przekonał polski przyjaciel i dałem się namówić. Dowiedziałem się, że mam wykonać kilka koszykarskich sztuczek, nie wiedziałem tylko, że piłka będzie się tak kiepsko odbijać. Dałem jednak radę. Najpierw zrobiłem sobie rozgrzewkę, a potem nakręcono trzy czy cztery ujęcia, kozłowałem piłką, na czym się dało: podłodze, stole, ścianie. Wybrali z tego, co chcieli. I zupełnie już nie pamiętam, czy mi w ogóle zapłacili za tę rolę. Jednak na pewno nie robiłem tego dla pieniędzy – podsumował Kent Washington.