Rzut osobisty jedną ręką nie był wymysłem Sochana. Takie rozwiązanie zasugerował mu trener Ostróg Gregg Popovich. Pracowali nad tym na treningach, szukając optymalnego rozwiązania. Nic dziwnego, skoro do tego momentu nasz człowiek w lidze zawodowej notował katastrofalną statystykę – ledwie 45 proc. trafionych wolnych. Niewiele lepiej wypadał w czasie kariery w koszykówce uniwersyteckiej na uczelni Baylor.
Skok z 45 na 73 procent!
Jednak od kiedy Jeremy zmienił sposób rzucania w grudniowym spotkaniu z Houston Rockets, te liczby podskoczyły znacząco. Z 41 wykonywanych w nowym stylu rzutów osobistych Sochan trafił 30, a to skok aż na poziom 73 proc!
– Kiedy mi zaproponowano zmianę, najpierw myślałem, że trenerzy żartują – nie ukrywał Sochan, który w ogóle nie przejmuje się tym, że niektórych kibiców jego technika może śmieszyć. – Nie ma znaczenia, jak to wygląda, ważne, że poprawiam się w tym elemencie. A sam fakt, że tak legendarny trener jak Popovich poświęca na to tyle czasu, jest bardzo zachęcający. Jeśli postać tego formatu mi coś objaśnia i pokazuje, ma to dodatkową wartość – dodaje nasz koszykarz.
Jeremy Sochan naprawdę to zrobił podczas meczu NBA! Kibice w szoku [WIDEO]
Sochan ma złą technikę rzutu
Czemu w ogóle Sochan musi eksperymentować z poprawą techniki rzutu? W San Antonio Spurs szukają właściwego rozwiązania bolączek Polaka, który ma złą technikę wyrzutu piłki. Lewa dłoń, zamiast tylko podtrzymywać piłkę przy oddawaniu rzutu, bierze udział w jej wypchnięciu w stronę kosza. To zaburza precyzję.
Wielka bójka na meczu NBA! Jedenastu koszykarzy zawieszonych [WIDEO]
Sochan zaczął już jakiś czas temu stosować dodatkowe „pomoce naukowe”. Na treningach jego rzuty analizuje system, który nazywa się NOAH i jest od dobrych paru lat powszechnie stosowany na wszystkich poziomach amerykańskiej koszykówki. Składa się z zestawu kamer skierowanych w każdy zakątek boiska wokół kosza. W połączeniu z technologią trójwymiarową i analizą komputerową każdego oddanego rzutu pozwala szybko ocenić delikwenta, wychwycić nieprawidłowości i wskazać drogę poprawy. Chodzi o to, by tzw. pamięć mięśniowa pozwoliła zawodnikowi nie myśleć o technice, tylko zachowywać się jak automat.