Popovich od początku rozgrywek przydzielił polskiemu skrzydłowemu zaskakującą rolę rozgrywającego, z którą nasz człowiek w NBA radzi sobie raz lepiej, raz gorzej, ale generalnie ma z nią problem. Jeremy Sochan robi co mu się każe, bo takie jest jego podejście do obowiązków w lidze zawodowej i współpracy z legendarnym szkoleniowcem San Antonio.
Trener kazał to zrobić Jeremy’emu Sochanowi, a ten ma kłopot. „Są chwile, kiedy tego nie chcę”
Jednak sam niejednokrotnie wspominał, że to mu ciąży. Ponadto kibice są coraz bardziej zniecierpliwieni serią porażek Spurs i szukając jej przyczyn, wskazują na dziwne ustawienie taktyczne ze polskim skrzydłowym w roli prowadzącego grę. Poza tym obserwacje statystyczne mówią, że współpraca Sochana z młodą supergwiazdą NBA Victorem Vembanyamą nie przebiega idealnie, natomiast gdy na boisku przebywa nominalny rozgrywający Tre Jones, sytuacja się poprawia.
Sochan w ponurym nastroju
Sochan spędził na boisku 22 minuty, zaliczając 6 pkt, 2 zbiórki i blok. Zapytany dlaczego zmienił skład, Popovich odparł dziennikarzom po meczu ogólnikowo: „To właśnie chcieliśmy zrobić”. Gdy zaś pytano go o to, czy z takiej wyjściowej piątki będzie korzystał w następnych meczach, nie udzielił wiążącej odpowiedzi.
Co więc dalej z Sochanem i jak będzie wykorzystywany przez Popovicha? Jak zauważył reporter „San Antonio Express-News”, w szatni po spotkaniu Jeremy „był ponury”.
– Myślę, że to było po prostu eksperymentowanie – skomentował sytuację, w której rozpoczynał mecz z ławki. Spytany, czy zyskał coś na pozycji rozgrywającego i czy chce do tego wrócić, Sochan powiedział: – To będzie zależeć od tego, czego chcą trenerzy i jak będzie wyglądać zespół, a potem zobaczymy.